Harry's POV:
Opuściłem spotkanie wkurzony i spragniony drinka. Gdy wróciłem do naszego domu, chwyciłem butelkę whiskey i nalałem sobie do szklanki, siadając na kanapie obok chłopców.
- Widzę, że spotkanie poszło dobrze. - Droczył się Niall. - O co chodziło tym razem?
Wzruszyłem w odpowiedzi. Nie mogłem powiedzieć o niczym chłopakom, bo oni zawsze przez przypadek coś wypaplali. A im więcej ludzi będzie wiedziało, tym większe prawdopodobieństwo, że prasa się o tym dowie. - Uhm, chcieli po prostu pogadać o moim piciu. A potem poszedłem na kawę i spotkałem dziewczynę.
Taka miała być nasza historia. Wpadliśmy na siebie w Starbucks'ie i nagle coś zaskoczyło. Najbardziej typowa historyjka miłosna, jaka mogła istnieć.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Ty poznałeś dziewczynę?! - Krzyknął Louis, prawie tarzając się ze śmiechu.
- Zamknij się. - Powiedziałem, kończąć swojego drinka. - Jutro też się umówiliśmy.
- Cóż, jest fajna? - Spytał Niall. - No i jak ma na imię?
- Tak, jest fajna. Audrey. - Westchnąłem. Zayn i Louis zaczęli tanćzyć wokół mnie, wykrzykując "Harry ma dziewczynę!". Niall dołączył do nich ze swoją gitarą, a Liam zaczął wybijać rytm.
- Harry ma dziewczynę! Harry ma dziewczynę! - Krzyczeli głośno.
Jęknałem i schowałem twarz w dłoniach. Po prostu chciałem móc im o tym powiedzieć. Byli piątką moich najlepszych przyjaciół, a to powodowało, że nie mówienie im prawdy było jeszcze trudniejsze. Nie wiedziałem, jak będę mógł wytrzymać te sześć miesięcy bez wyjawienie im prawdy.
***
Mój budzik zadzwonił o jedynastej, a ja szybko wskoczyłem pod prysznic. Miałem spotkać się z Audrey w kawiarni na rogu o dwunastej. Będą tam paparazzi, Annie zadzowniła do nich, podając się za "anonimowe" źródło.
Wsunąłem się do jednego ze stolików w rogu, czekając na Audrey. Drzwi się otworzyły, a ja zobaczyłem jak wchodzi, idąc bardzo blisko za Annie, która usiadła przy innym stoliku. Audrey wyglądała naprawdę gorąco. Miała na sobie obcisłe, czarne jeasny i czarny podkoszulek z dekoltem, na wszystko zarzuciła jeansową kurtkę. Jej długie włosy były wyprostowane, okalając perfekcyjnie jej twarz.
Usiadła na przeciwko mnie, uśmiechając się. - Cześć.
- Cześć. - Odpowiedziałem.
- Więc, wiesz jaki jest dziejszy plan? - Spytała.
- Nie, jakoś nie słuchałem.
Wywróciła oczami. - Więc, zostaniemy tu przez trzydzieści minut. A potem wyjdziemy i pójdziemy na spacer dookoła parku też na około trzydzieści minut. Żadnego trzymania się za ręce czy jakiegoś dotykania, ale mamy się do siebie uśmiechać i żywo być sobą zainteresowani. Paul czeka na nas na zewnątrz.
- Znowu nie słuchałem. - Prychnąłem.
- Harry, czy możesz chociaż spróbowac być miły raz w życiu? - Jęknęła, w międzyczasie podeszła do nas kelnerka i wzięła nasze zamówienia. Patrzyliśmy na siebie w kompletnej ciszy, dopóki nasze napoje nie pojawiły się na stoliku. A potem znowu tylko patrzylismy.
- Czy już minęło trzydzieści minut? - Jęknąłem.
- Zaledwie dziesięć. - Odpowiedziała, marszcząc się. - Po prostu pogadajmy o czymś, proszę.
- Dobra.
- Powiedziałeś chłopakom o naszej randce? - Spróbowała.
- Żartujesz sobie? - Wybuchnąłem śmiechem. - Oczywiście, że spytałaś o chłopców. Wiedziałem, że jesteś napaloną fanką.
- Jesteś cholernie absurdalny. - Jęknęła. - Idę do łazienki. - Wstała zdenerwowana i poczłapała w kierunku toalety. Annie rzuciła mi spojrzenie z końca sali, na co wzruszyłem niewinnie. Mój telefon zawibrował.
Od: Annie, 12:15. - Chociaż spróbuj Harry.
Postanowiłem umyślnie to zignorować, robiąc wielką aferę z czytania wiadomości i wykrzywiając się, zanim wsunąłem go ponownie do kieszeni. Twarz Annie zrobiła się cała czerwona ze złości.
Audrey usiadła ponownie na swoim miejscu. - Podoba mi sie twój strój. - Spróbowała ponownie. Miałem na sobie biały podkoszulek i jeansy, a moje kręcone włosy schowałem pod czapką.
- Wiem, że myślisz, że jestem seksowny.
- Tak, jesteś przystojny. - Przytaknęła. Zmarsczyłem brwi, zdziwiony, że to powiedziała. - Ale fakt, że jesteś kompletnym dupkiem, niszczy to.
- Wiedziałem, że jest w tym jakiś haczyk. - Uśmiechnąłem się szeroko. Na co ona wybuchnęła śmiechem i pokręciła głowa, upijajac łyk swojej kawy.
- Czy kiedykolwiek dasz mi chociaż jedną szansę? - Spytała.
- Nope. - Odpowiedziałem, bardzo mocno podkreślając p.
- Dlaczego nie?
- To nie twój interes.
Popatrzyła na mnie. - Minęło trzydzieści minut. Możemy iśc się przejść. Proszę, staraj się uśmiechać.
Skinąłem i wyszliśmy z kawiarni. Paul szedł parę kroków za nami, a my szliśmy obok siebie. Klika paparazzi kręciło się dookoła, pstrykając fotki i zadając pytania.
- To najgorsza randka, na jakiej byłam do tej pory. - Powiedziała Audrey, uśmiechając się, gdy na mnie spojrzała.
Zaśmiałem się, jakby właśnie powiedziała jakiś żart. - Mam to samo, kochanie.
Zachichotała i oparła się o moje ramię, potem szybko się odsunęła, żeby nie trzymać kontatku zbyt długo. Aparty nagle zaczęły pstrykać, jak opętane.
Prześliśmy się dookoła parku, zatrzymując się i karmiąc kaczki, jakby były najsłodszą rzeczą na świecie. Śmialiśmy się, chociaż nie było z czego i promiennie się do siebie uśmiechaliśmy, jakbyśmy byli całkowicie w sobie zadurzeni. Gdy randka się skończyła, wiedziałem, że dobrze sobie poradziliśmy. Odprowadziłem ją do samochodu, tak jak zostałem poinstruowany.
Przytuliłem ją na pożegnanie, szepcząc jej do ucha. - Nigdy w życiu cię nie polubię.
- Jutro mamy kolejną randkę, kochanie. - Odpowiedziała mi szeptem. Jej gorący oddech owiał moje ucho, powodując tym dreszcze przebiegające przez kręgosłup. Poczuła to i prychnęła, zanim weszła do swojego samochodu i odjechała. Paparrazzi śledzili mnie z powrotem do mojego samochodu, zadając mi pytanie o tajemniczą dziwczynę.
Zanim do niego wsiadłem, dałem im jedną odpowiedź, na którą mi pozwolono. - Nazywa się Audrey. - Powiedziałem, zatrzaskując drzwi mojego Range Rovera i odjeżdżając.
Gdy wróciłem do domu zastałem tam tylko Liama, który siedział na kanapie i grał w FIFA. Chwyciłem mój joystick i przyłączyłem się do niego.
- Słyszałem, że twoja randka poszła dobrze. - Powiedziałm, chrząkając, gdy manewrował swoim joystickiem.
- Hm? - Spytałem, przygryzając wargę skoncentrowany na grze. Liam zdobył gola i wstał krzycząc.
- Tak!!! Oh, twój tweet.
Wyciągnąłem mój telefon, by sprawdzić twittera.
@Harry_Styles: Fun day today!*
Management, jasne. Wkurzony schowałem swój telefon do kieszeni. Skończyliśmy grę, Liam wygrał 3-2. Zawsze ze mną wygrywał.
- Gdzie są chłopcy? - Spytałem.
- Myślę, że pojechali do McDonalds. - Odpowiedział. - Hej Harry? - Zapytał niezręcznie.
- Tak?
- Cieszę się, że sobie kogoś znalazłeś. To będzie dla ciebie dobre, stary. - Powiedział, poklepał mnie po plecach i wyszedł. Uśmiechnąłem się do niego słabo, a potem poszedłem do swojego pokoju, by pójśc spać.
* Udany dzień dzisiaj! - wolałam zostawić w oryginale ;)
_________________________________________________________
Grzecznie melduję się z nowym rozdziałem :)
Audrey ma ciężki orzech do zgryzenia z Hazzą, prawda?
Następny niedziela/poniedziałek, bo nie wiem, czy w niedziele zdążę wejść na kompa, bo jadę do babci ;))
#muchlove N.
PS. Proszę o chociaż jedno słowo w komentarzu <3
super <3
OdpowiedzUsuńCzytam. Super <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńSuper czekamy na następny :))
OdpowiedzUsuńIdiota Harry -,-
OdpowiedzUsuńG.A.
no ciężko ma
OdpowiedzUsuńŚwietne jak zawszę <3
~noothinglikeuus
Audrey dasz radę!
OdpowiedzUsuńOMG to jest MASAKRYCZNIE wspaniałe 😍 😍
OdpowiedzUsuń