poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 60.

Audrey's POV:

Trzy dni później Gemma ciągle udawała jakby wszystko było w porządku, gdy Harry był wokół, natomiast gdy go nie było, ignorowała mnie. To było piekło. Chciałam powiedzieć Harry'emu, ale wiedziałam, że to go zrani, gdyż bardzo kochał swoją rodzinę.

Jedyną rzeczą, która trzymała mnie przy zdrowych zmysłach, było chodzenie na plan każdego dnia. Gdy tam byłam, mogłam się zrelaksować, nie musiałam udawać, że wszystko jest w porządku z Gemmą. Kręciliśmy scenę po scenie, a ja coraz bardziej przywiązywałam się do aktorów, jak i z całej ekipy.

Dzisiaj byłam potrzebna tylko na godzinę lub dwie, bo przez resztę czasu na planie będzie tylko Jennifer i Austin. Po tym, jak moje włosy i makijaż zostały zrobione, opuściłam swoją przyczepę i szczęśliwie skierowałam się na plan, gotowa by zacząć mój dzień.

- Tu jesteś, Benton! - Zażartował Austin, przybijając mi piątkę, gdy weszłam. - Już myślałem, że dzisiaj opuścisz dzień pracy.

- Tak, właśnie mam zamiar się zwolnić. Złapałeś mnie.

- Hej, nie musisz być taka sarkastyczna! - Droczył się. Delikatnie walnęłam go w głowę, zanim usiadłam na swoim krześle, odganiając go machnięciem dłoni.

- Wracaj do pracy, Butler.

- Tak jest, proszę pani.

Pchnęłam go, gdy z powrotem wrócił na scenę, gdzie już na niego czekali. Po około trzydziestu minutach obserwowania ich, w końcu nadszedł czas na mnie, bym nagrała parę scen. Jennifer i ja szybko je zagrałyśmy, każda z nas doskonale przeszła przez tekst, przerywając go tylko dwoma atakami śmiechu.

- Idealnie! - Zawołał reżyser, gdy przestał nagrywać. - Audrey, możesz już iść. Nie będziemy cię potrzebować przez cały następny tydzień. Dam ci znać, kiedy dokładnie będziesz musiała wrócić.

Dziękując mu, chwyciłam swoją torbę, mocno zużyty scenariusz i swoją mrożoną kawę, zanim wyszłam przez drzwi na gorąco Los Angeles. Z okazji  tygodnia wolnego, Harry i ja mogliśmy jechać do Londynu i odwiedzić chłopców i jego przyjaciół, wiedziałam, że bardzo by tego chciał.

W duchu już planowałam naszą wycieczkę, dopełniając je naszymi kiepskimi randkami, kiedy uderzyło mnie, że Gemma i Anne ciągle tu były. Nawet nie wiedziałam, jak długo miały zamiar tu zostać, nie mówiąc już o dokładnym dniu, kiedy chciały wyjechać. Wjechałam do garażu, by zobaczyć, że reszta naszych samochód jest w środku, co oznaczało, że wszyscy byli w domu.

Biorąc głęboki oddech i przygotowywując się do udawanych uśmiechów w kierunku Gemmy, otworzyłam drzwi z szeroko wyszczerzonymi zębami. - Wróciłam!

- Jestem tutaj. - Krzyknął Harry. Poszłam do salonu, by zobaczyć, że siedzi na kanapie, bardzo mocno skoncentrowany na grze wideo. Anne i Gemma siedziały na tylnym tarasie, opalając się i rozmawiając. - Kochanie, zasłaniasz mi telewizor!

- Przepraszam. - Wymamrotałam, przesuwając się. - Nie chciałabym, żebyś chociaż raz w swoim życiu przegrał w FIFĘ.

- Aud, zazwyczaj przegrywam. - Jęknął. Jego brwi zmarszczyły się, przygryzając dolną wargę w koncentracji, jego loki były trzymane przez czarną opaskę. Jego zwykłe, czarne jeansy mocno przylegały do jego długich nóg, a koszula w kratę luźno na nim wisiała. - Jestem najgorszy z chłopaków.

Uśmiechnęłam się do mojego uroczego chłopaka i poszłam za kanapę. Moje dłonie objęły go dookoła szyi, oparłam mój podbródek na jego ramieniu, dając mu delikatnego buziaka za jego uchem.

- Nie rozpraszaj mnie. - Ostrzegł mnie.

- Nie rozpraszam. - Odpowiedziałam chłodno, gryząc płatek jego ucha. - Po prostu sobie patrzę.

Widziała, jak jego uścisk na kontrolerze zacieśnił się, gdy przebiegłam dłońmi po jego piersi i pocałowałam go w szyję. - Audrey. - Wychrypiał. - Mówiłem serio.

- Nie trać koncentracji. - Wyszeptała w jego ucho. Wypuścił z siebie delikatne skomlenie, gdy inna drużyna zaczęła mu uciekać w grze.

- Kochanie.

- Tak? - Wygruchałam niewinnie. Tym razem wodziłam językiem wolno od jego szyi do ucha, a potem przygryzłam je lekko. Wzdrygnął się pode mną i jęknął, starając się mnie ignorować, ale jego kłykcie stawały cię coraz bielsze i bielsze z powodu napięcia. Gdy zaczęłam ssać mały punkcik na jego szyi, w końcu się poddał.

- Pieprzyć to. - Jęknął, rzucając joystickiem przez kanapę. Wylądował z lekkim łomotem na podłodze, a on odwrócił się i łatwo przerzucił mnie przez tył kanapy, tak że wylądowałam pod nim. Harry wyszczerzył się dziko i ścisnął moje ramię, gdy ja wierciłam się pod nim. - Myślisz, że to było zabawne?

- Troszeczkę. - Zachichotałam. - I ta opaska jest nawet seksowna.

Jego oczy pojaśniały, gdy ciągle trzymał moje dłonie, nurkując swoją głową do mojej piersi w boleśnie wolnym tempie. Bicie mojego serca wzrosło z oczekiwania, gdy mój chłopak unosił się nade mną, ostrożnie nie chcąc mnie za bardzo przygnieść, ze swoim łobuzerskim uśmiechem i jasnymi oczami.

- Tęskniłam dzisiaj za tobą. - Wymruczał w zgięcie mojej szyi, jego ochrypły głos spowodował ciarki wędrujące wzdłuż mojego kręgosłupa. - Tęskniłaś za mną?

- Tak. - Odpowiedziałam bez tchu.

Pozwolił swoim ustom prawie dotknąć moich. - Nie bądź taka zadziorna, Audrey. I wiem, że ta opaska wygląda cholernie dobrze.

- Pocałuj mnie. - Wydęłam wargi, starając się nie przewrócić oczami.

- Gdzie? - Spytał mnie z bezczelnym uśmiechem. Moje policzki zarumieniły się w sposób zrozumiały, a on zaśmiał się lekko. - Może tutaj?

Szybko pocałował mnie w czubek nosa. - Albo tutaj? - Szyja. - A może lubisz pocałunki tutaj? - Zaśmiał się, odważnie całując moją pierś. Brunet popatrzył na mnie z głupim uśmiechem. - A może tutaj. - Mówił, gdy podnosił moją koszulkę, by odsłonić mój blady brzuch.

Wstrzymałam oddech, gdy delikatnie zaczął śledzić pocałunkami w dół po moim brzuchu, bardzo dobrze wiedząc, ze za każdym razem, gdy dotyka mojego ciała, odczuwam prawie ból. W końcu zatrzymał się, gdy doszedł do paska moich spodni, a jego palce ciągnęły za niego.

- A może lubisz jeszcze niżej?

- Zboczeniec.

Kolejny głośny śmiech wyszedł z jego ust, gdy dmuchnął malinowym oddechem prosto w mój brzuch. Pisnęłam z powodu lekkich łaskotek, ciągle bezradnie walcząc z moimi uwięzionymi rękoma, gdy zaśmiał się znowu. - Harry! - Jęknęłam.

- Audrey! - Przedrzeźniał mnie, powoli podnosząc się, dopóki jego czoło nie przycisnęło się do mojego. - Domyślam się, że po prostu lubisz normalne pocałunki.

- Dasz mi trochę? - Wydałam wargę.

- Jeśli pójdziesz ze mną na pizzę. Naprawdę chcę zobaczyć to nowe miejsce na Sunwalk Avenue, wiesz, to, które otworzyli jakiś tydzień temu? Mają całkiem dobre recenzje i totalnie pragnę pizzy. Może ogromną pepperoni? Lubisz...

- Harry!

- Oh tak. - Uśmiechnął się głupio. Tym razem w końcu złożył pocałunek na moich niecierpliwych ustach i uwolnił moje dłonie, które od razu znalazły jego loki, przy podstawie szyi. Uśmiechnęłam się, totalnie zatopiona w uczuciu, które wyglądało na to nigdy mi się nie znudzi, gdy głośne kaszlnięcie przeszkodziło nam.

- Przepraszam, że przerywam wam te miłostki, ale jestem głodna. - Uśmiechnęła się Gemma. Widziałam złość, gdy jej oczy spoczęły na mnie.

Harry jęknął i stoczył się ze mnie, lądując z głośnym brzękiem na podłodze. - Właśnie rozmawialiśmy o pójściu na pizzę. Ananas i szynka dla ciebie i mamy?

- Jak zawsze, mój mały braciszku.

Przewrócił na nią oczami i wstał, zanim podał mi rękę. Uniósł moje ciało z kanapy, bez zbytnio wielkiego wysiłku. W żarcie naprężył swoje muskuły, a potem złapał swój kapelusz i kluczyki. - Chodźmy.

Poszliśmy do dużego, czarnego Range Rovera, Harry prowadził lekkomyślnie, jak zwykle, byle tylko szybciej dostać się do pizzerii. Musiałam ukrywać swoje chichoty, gdy mówił podekscytowany, wymachując rękoma, czasami poprawiając swój szary kapelusz i wyrzucając z siebie "jak to podobno używają tam, potrójnej ilości sera."

- Szczerze, Harry. Kocham cię, ale jeśli nie przestaniesz już mówić o tej pizzy, wyrzucę cię przez okno. - W końcu mu przerwałam.

- Powiedz mi, że to nie brzmi pysznie. - Rzucił mnie, patrząc na mnie z boku. - Powiedz. Proszę pochwal mnie.

- Wiesz, co brzmi pysznie?

- Ja?

Prychnęłam. - Chciałam powiedzieć shake, ale to też może być.

Wzruszył ramionami w zgodzie, gdy wjechaliśmy na parking. Wsadził na nos swoje ulubione okulary, poprawiając sobie ostatni raz kapelusz, zanim wyszedł z auta. Szliśmy ramię w ramię w kierunku restauracji, szybko zamawiając, to co chcieliśmy, zanim poszliśmy do budynku obok, do sklepu z shake'ami.

- Dla niej waniliowy, dla mnie truskawkowy. - Zamówił płynnie, gdy kelnerka wgapiała się w niego. Zmarszczyłam brwi i specjalnie objęłam ramieniem jego talię. Harry przewrócił swoimi zielonymi oczami, podając swoją czarną kartę i otrzymując nasze kubeczki na wynos.

- Idealny. - Wymamrotałam radośnie, gdy wzięłam pierwszego łyka. Wróciliśmy z powrotem do restauracji i usiedliśmy w niej, czekając na pizzę.

Uśmiechnął się dziko do mnie. - Dobrze. Więc, teraz, jak wszystko wróciło do normalności... możemy jechać i poznać twoją rodzinę. Nic mi nie odpowiedziałaś tamtej nocy.

Wsuwałam i wysuwałam słomkę z mojego kubka. - Nie wiem. Oni zawsze są zajęci.

- Nigdy mi o nich nie opowiadałaś. - Zauważył.

- Po prostu mieszkają daleko stąd. - Wymamrotałam. - Czy twój shake też jest taki dobry?

- Cóż, możemy ich kiedyś odwiedzić, prawda?

- Tak. Hej, mam właśnie tydzień wolnego od zdjęć. Chciałbyś pojechać do Londynu? - Spytałam nagle.

- Mówisz serio?

- No.

- Oczywiście, że tak! - Ucieszył się, pochylając się i dając mi niechlujnego buziaka, tak że rozmowa o mojej rodzinie znowu została zapomniana. Kapelusz spadł z jego głowy z pośpiechu, a on nieśmiało go podniósł i z powrotem włożył w niego swoje loki. - Będziemy mogli zobaczyć chłopców! Kiedy zaczyna ci się wolne?

- Jutro.

Jego oczy się rozpromieniły się. - Zaraz dzwonię po samolot. To idealnie, Aud.

Szybko wykręcił numer i zaczął rozmawiać przez telefon, już zamawiając nam samolot, który będzie tutaj jutro, gdy ja słuchałam, aż wywołają nasze imiona. Gdy w końcu je usłyszałam, chwyciłam pizzę i wyszłam, Harry szedł za mną, jak jakiś podekscytowany szczeniak. Chwycił pudełko z moich dłonie i schował swój telefon.

- Wszystko załatwione. - Powiedział. - Wylatujemy jutro rano.

Rozmawialiśmy podekscytowani o wszystkim, co będziemy robić na naszej wycieczce, gdy szliśmy. Harry chciał iść na tydzień mody i zobaczyć chłopców, gdy ja chciałam zobaczyć chłopców i pójść do teatru, gdzie będzie przedstawiana nowa sztuka. Jedynym szczegółem, o którym wydawało się, że zapomnieliśmu, był fakt, że jego rodzina była tutaj.

Szliśmy obok siebie, mój piękny chłopak łatwo trzymał pudełka pizzy w swoich dużych dłoniach. Moje szpilki stukały o asfalt, gdy poprawiałam swój szalik i piłam shake'a. Paru paparazzich była już tutaj i ostrożnie obserwowali nas z drugiej strony ulicy.


- Stary, nie mówmy nic chłopcom. Po prostu pojawimy się u Louisa w mieszkaniu. - Zachichotał maniakalnie, gdy doszliśmy do auta.

Uniosłam swoje brwi. - Czy ty właśnie nazwałeś mnie stary?

- Jestem tak podekscytowany! - Bronił się, odpalając auto i podając mi pudełko pizzy. - Stary.

- Jesteś wkurzający. Jak długo mamy zamiar zostać w Londynie?

- Tak długo, jak będziemy mogli. Może Gemma by... kurwa. - Wysyczał w zrozumieniu.

Pozwoliłam swojej głowie opaść na siedzenie, gdy nasze plany romantycznego tygodniu daleko stąd w Londynie, właśnie padły w gruzach. Zapomnieliśmy, że jego rodzina była tutaj. Niecierpliwie uderzał w kierownicę i ciągle na mnie patrzył.

- Po prostu poczekamy, aż znowu będę miała wolne. - Westchnęłam.

Wydał z siebie jęk, żując swoją wargę. Obserwowałam go, myśląc mocno, obok niego na siedzeniu pasażera. - Może mogą po prostu pojechać z nami?

Poczułam, jak zaciska mi się żołądek, gdy o tym pomyślałam. Kolejny tydzień z Gemmą, która absolutnie mnie nienawidzi. Tydzień, którego Harry i ja, tak bardzo potrzebowaliśmy, by się stąd wydostać. Rzuciłam mu słaby uśmiech i popatrzyłam za okno.

- Jasne. - Odpowiedziałam. - Brzmi super.
_______________________________________________
Czeeeść ;*
Ufff jak jest gorąco ;o u Was też? XD
Hmm zapowiada się miły tydzień z Gemmą w Londynie ;x  Ciągle się zastanawiam o co chodzi z rodziną Aud ;o
Do zobaczenia w środę! ;)

#muchlove N.

17 komentarzy:

  1. Super rozdział <3 Jestem ciekawa tego tygodnia z Gemmą w Londynie :x ~Justyna :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny rozdzial ! Ogarr Gem i powodzenia Aud <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz to Gemma przegina na serio XD
    No ej.... nie zgadzam sie! Mam nadzieje ze zmieni zdanie co do Aud.

    Co do pogody to tak jest goraco;)ale najlepsze jest to ze rano zimno deszcz a popołudniu 30°C... taaa XD
    Czekam na NN :) ~

    OdpowiedzUsuń
  4. OhMyWillHerondale9 czerwca 2014 20:17

    Gemma - WYPAD! Niech da Audrey spokój -.-

    U mnie też baardzo gorąco, 35 stopni w cieniu :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super !! Rozdzial swietby jak kazdy do tej pory !! Czekam z niecierpliwoscia !! Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Suuuuuper wesoło !! Kocham tooo !!

    OdpowiedzUsuń
  7. Aww jaki świetny rozdział !! ♡

    OdpowiedzUsuń
  8. już czuje jakąs afere w Londynie, Aud coś przed nami ukrywa tylko jestem ciekawa co ;) czekam na następny ;d

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział
    Gemma, spieprzaj!
    @bizzlethis

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju, wyczuwam, że ten tydzień w Londynie będzie straszny. Gemma nie da Aud żyć.
    I myślałam że jej oczy wydrapie jak im przerwała tą śliczną scenę :33 xx

    OdpowiedzUsuń
  11. To sie porobiło... Czekam niecierpliwie na NN <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Wydaje mi się że po prostu odkąd Aud uciekła nie kontaktowała się z rodzicami i teraz tak jakoś jej wstyd czy coś.

    OdpowiedzUsuń
  13. No to czekamy do środy <3

    OdpowiedzUsuń
  14. mnie ciekawi co z rodziną Audrey ... :**

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak Gemma spotka Louisa to obydwoje uknują plan jak się pozbyć Aud. Młahahahaha!!!!!!!! Nie no żartuje. Jestem ciekawa państwa Benton

    OdpowiedzUsuń