sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 66.

Audrey's POV:

- To. Jest. Takie. Głupie. - Jęknęłam, rzucając przez cały samolot kredką, którą kolorowałam. - Najprawdopodobniej kazali mojej rodzinie tu przyjechać... albo jeszcze lepiej, zapłacili im za to. Myślę, że to jest nielegalne albo coś.

Harry popatrzył na mnie ostrzegawczo i podniósł niebieski kolor, kładąc go z powrotem na moje kolana. - Nie musisz psuć kredek. Musisz skończyć kolorować niebo.

- Mój rysunek jest do bani. Nie chcę go kończyć.

- Nie, wcale nie, kochanie. - Wymamrotał, patrząc na kawałek papieru, który wyglądał jak rysunek trzylatka. Jego brwi lekko złączyły się, powodując, że pomiędzy nimi pojawiła się lekka zmarszczka. - Okej, może nie jesteś wybitną artystą. Ale potrafisz grać.

Pokazałam mu język i wróciłam do mojego okropnego rysunku. Po trzech godziny i około ośmiu rund "Na ryby" w powrotnym locie do domu, zdecydowałam ujarzmić moją nudę malując Harry'emu rysunek, który zawierał naszą dwójkę i Finna, siedzącego koło nas. Oczywiście, wszyscy wyglądaliśmy jak patyczaki.

- Wiesz, możesz popatrzeć na to z jasnej strony. - Powiedział ostrożnie Harry.

- Jak? To okropne. To nawet nie ja będę naprawiać to wszystko. Management to zrobi.

- I? Ważne, że wasze relacje zostaną naprawione. Będziesz miała swoją rodzinę. I twoją małą siostrę, której imienia ciągle nie znam, cały czas koło siebie. Będzie dobrze.

- Moja siostra mnie nienawidzi.

Zmarszczył brwi i ściągnął rysunek z moich kolana, zastępując go swoją lokowaną głową. - Nie, nie prawda. Dlaczego tak sądzisz?

- Uh, no nie wiem, może dlatego, że zostawiłam ją samą z naszymi szalonymi rodzicami? - Rzuciłam. Harry pieszczotliwie przewrócił oczami, gdy jego palce odnalazły moje, biorąc je i kładąc na swojej głowie, żebym mogła go po niej drapać.

- Wybaczy ci. To twoja siostra.

- Nie znasz mojej siostry.

- Więc opowiedz mi o niej. - Wymruczał, wtulając się w mój brzuch. Wzdrygnęłam się, gdy jego zimne ręce wślizgnęły się pod mój sweter i podniosły go, tak, że mógł pocałować mnie dokładnie w mój pępek. - Proszę?

Popatrzył na mnie przez rzęsy, westchnęłam cicho. - Dobra. Tylko dlatego, że jesteś uroczy.

- Wiem to. - Prychnął. Trzepnęłam go w ucho i zaczęłam mówić.

- Więc, ma na imię Lydia. Ma piętnaście lat. Jest bardzo... zadziorna? - Westchnęłam, przygryzając moją dolną wargę, gdy myślałam. - I to chyba tyle.

- A twoja mama?

- Nie, zdecydowanie nie będziemy rozmawiać o moich rodzicach. Jeszcze nie.

Jęknął sfrustrowany i pociągnął mnie za biodra, więc teraz leżałam koło niego na małej kanapie w samolocie. Uśmiechnęłam się, gdy szybko przycisnął swoje usta do moich, unosząc się nade mną i mamrocząc ciche "kocham cię", na które od razu odpowiedziałam.

Chwilę potem zasnęliśmy na kanapie samolotu, delikatne chrapanie Harry'ego ukołysało mnie do snu. Następnym razem, gdy się obudziliśmy, musieliśmy usiąść i zapiąć pasy do lądowania. Oczy Harry'ego były w połowie zamknięte z powodu niedawnego wybudzenia, a jego włosy były przyklepane z jednej strony.

- Śpioszek. - Zagruchałam, przebiegając dłońmi przez jego włosy, by je poprawić. Ziewnął w odpowiedzi, przyciskając swój policzek do mojej dłoni. - Gotowy by zobaczyć Finna?

- O boże, jasne. - Wymamrotał. - Nasz biedny szczeniaczek był bez nas przez jakiś tydzień. I to jest o tydzień za długo.

- Chcesz iść z nim na spacer, gdy wrócimy?

Popatrzył na mnie z zaspanym uśmiechem. - Tak. Olivia najprawdopodobniej go zaniedbała.

- Nie prawda! - Rzucił mi znaczące spojrzenie, a ja szybko przyznałam mu rację. - Dobra, może trochę.

Zarzucając na mnie ramiona, Harry zaśmiał się lekko, gdy tuliłam się do jego boku, tak mocno, jak to było możliwe, obserwując, jak samolot powoli opada, a LA pojawi się za oknem. Gdy w końcu dotknęliśmy ziemi, chwyciliśmy nasze bagaże i wybiegliśmy z samolotu, tak szybko, jak mogliśmy.

Czarny samochód czekał już na nas, gdy wyszliśmy z lotniska, które było pełne ludzi. Na szczęście, nikt nas nie rozpoznał, albo raczej Harry'ego, więc mogliśmy szybko wyjść. Rzuciliśmy nasze walizki do bagażnika, a ja pochyliłam się na siedzeniu, by porozmawiać z kierowcą.

- Hej, możesz zabrać nas do domu mojej przyjaciółki? Najpierw musimy odebrać naszego psa.

- Oczywiście, panienko Benton.

Parę minut później, zatrzymaliśmy się pod moim starym mieszkaniem i wbiegliśmy szybko po schodach, w moim przypadku, by dostać się do mojej najlepszej przyjaciółki, w Harry'ego do naszego słodkiego szczeniaka. Wbiegliśmy przez drzwi bez żadnego ostrzeżenia od razu przywitani przez głośne szczekanie Finna i krzyki Olivii.

- Wróciliśmy! - Ucieszyłam się, podbiegając do niej i skacząc na nią. - Przyjechaliśmy ukraść naszego szczeniaka.

- Ale Finn i ja staliśmy się przyjaciółmi. - Wydęła wargi. Zaczepnie dźgnęłam ją w policzek, gdy mnie puściła. - Jednak myślę, że mogę go wam oddać.

- Dobrze, bo i tak byśmy go zabrali. - Wciął się Harry. Odwróciłam się, by zobaczyć go stojącego z Finnem w ramionach, który ciągle lizał go po twarzy. Policzki Harry'ego były zaróżowione ze szczęścia, gdy popatrzył na naszego szczeniaka. - Tęsknił za nami.

- Na to wygląda.

Liv prychnęła cicho. - Nie prawda. Spędzaliśmy razem świetnie czas.

- Na pewno. - Dokuczał Harry. - A teraz wybacz nam, ale pójdziemy spędzić czas sam na sam z naszym szczeniakiem, którego wyraźnie zaniedbałaś.

Walnęła go zadziornie w bok głowy, dałem jej buziaka w policzek i wyszliśmy z jej mieszkania, zbiegając po schodach. Przez całą drogę do domu, Finn trzymał łeb za oknem, gdy Harry robił mu niezliczoną ilość zdjęć.

- Opublikuję je wszystkie. - Zachichotał, odwracając aparat, by zrobić kolejne zdjęcie. - Wygląda tak dobrze.

- Wyciągnij swoją głowę za okno i ja też ci porobię zdjęcia.

- Ale ja nie jestem tak słodki jak Finn. Więc nie będą tak dobre.

Lekko wzruszyłam ramionami. - Racja.

- Ałć, nie powinnaś tak mówić! Miałaś powiedzieć mi, że jestem przystojny, Aud.

- Ale przecież już to wiesz.

- Prawda. - Wyszczerzył się, w końcu odciągnął swoją uwagę od naszego zwierzaka z powrotem na mnie, gdy szybko złączył nasze palce. - To po prostu cudowne, jak to potwierdzasz, kochanie.

Walnęłam go w ramię, a on udawał skrzywienie, zanim odwrócił swoją głowę z powrotem do naszego psa, który wyglądał na całkowicie ucieszonego. Resztę drogi jechaliśmy w ciszy, a potem praktycznie wyskoczyliśmy z auta, zanim w pełni zatrzymał się pod naszym domem.

Harry chwycił nasze bagaże i szybko pobiegł do domu, otwierając drzwi tak szybko, jak tylko mógł, wbiegając do środka. Rzucił bagaże na podłogę za mną i otoczył ramieniem moją talię, podnosząc mnie i powodując tym, że pisnęłam.

- Jesteśmy w domu, dziewczyno. - Wygruchał. Bezradnie walczyłam, gdy wniósł mnie do salonu i bezceremonialnie rzucił na kanapę, potem położył się na mnie, wspierając się na swoich dłoniach po bokach mojej głowy.

- Cześć chłopaku. - Wyszeptałam, dotykając jego nosa. - Chcesz wziąć ze mną prysznic?

- Musimy wziąć Finna na spacer.

- Po prysznicu. - Wymamrotałam, przyciskając swoje usta do rogu jest i wędrując powoli do jego jabłka Adama. - Tak?

Jęknął cicho, a jego ciało stopniało nade mną. - Nie musisz prosić dwa razy, Aud.

Pocałowaliśmy się szybko, zanim Harry wstał i zaoferował mi swoją dłoń, podnosząc mnie i prowadząc do naszej łazienki, gdzie włączyłam szybko prysznic. Obserwowałam go, gdy ściągał swoją czarną koszulkę przez głowę, odsłaniając swoje delikatne muskuły i wytatuowaną skórę.

Świadomie, ściągnęłam mój sweter przez głowę i weszłam pod prysznic za nim, od razu opierając się o jego klatkę, czując, jak jego ramiona mnie otaczają. Staliśmy pod wodą przez czas, który wydawał się wiecznością, pozwalając wodzie kojąco spływać po naszych ciałach.

- Nie możemy tak tutaj wiecznie stać. - Wymamrotał, wodząc swoją ręką po zagłębieniu moich pleców. - Pomimo tego, jak bardzo, bym tego chciał.

- Wiem. - Wymamrotał.

- Idę pierwszy!

Krzyknął, gdy skoczył do mnie i chwycił szampon, myjąc swoje włosy, tak szybko, jak potrafił, żeby mógł wejść pod strumień wody przede mną. Rzucił mi gówniany uśmiech, gdy z powrotem wyszedł, podając mi butelkę szamponu.

- Twoja kolej, kochanie.

- Oh, spierdalaj.

- Daj mi buzi.

Przewracając oczami, przesunęłam go spod strumienia gorącej wody, by zrobić sobie miejsce. Uśmiechnął się i przycisnął swój mokry nos w zagłębieniu mojej szyi, gdy spłukiwałam włosy, jego dłonie rozpraszająco przejeżdżały po moim brzuchu, a potem znowu po plecach.

Westchnął cicho, gdy wodził ustami po mojej szyi, uśmiechając się, gdy poczuł, że zadrżałam i pocałował mnie lekko. Wyplątałam dłonie ze swoich włosów i otoczyłam je wokół jego szyi. Staliśmy obok siebie, tak blisko, jak mogliśmy, czując tylko błogą miłość.

Jęcząc, naciskał na mnie, dopóki plecami nie dotknęłam zimnych kafelek pod prysznicem. - Musimy wziąć Finna na spacer.

Przycisnęłam swoje usta z powrotem do jego. - Cicho, Harry. Bierzemy prysznic.

- Za około dwie minuty nie będziemy już brali prysznica, patrząc na fakt, że nie mogę trzymać swoich rąk z dala od ciebie. - Wymamrotał, wodząc po linii moich obojczyków, tak jakby chciał potwierdzić swoje słowa. - Wychodzę.

- Nie.

- Nie posiadam samokontroli.

Wyszczerzyłam się, gdy popatrzyłam na swojego chłopaka, z jego włosów kapała woda, a zielone oczy błyszczały złowieszczo, potem rozszerzyły się, gdy przerzuciłam swoje włosy na bok. - To brzmi jakbyś miał jakieś problemy psychiczne.

Wciągnął dolną wargę i wydał z siebie niski, zduszony dźwięk. - Aud, wychodzę właśnie teraz, zanim przegram. Myślę o naszym zwierzaku, okej? Musimy go wziąć na spacer.

- Może poczekać.

Wtedy, jak na złość, usłyszeliśmy ciche jęki niezadowolenia Finna niosące się korytarzem. Harry, który wyglądał, jakby miał poddać się pokusie w każdej chwili, wypuścił roztrzęsiony oddech i wyszedł spod prysznica.

- Gdy wrócimy... Obiecuję, Audrey.

Przebiegłam odżywką przez moje włosy i obserwowałam przez szklaną szybę, jak owija ręcznik wokół swojej talii. - Nie, straciłeś swoją szansę.

Popatrzył na mnie i wyszedł z łazienki, by się przebrać i prawdopodobnie spędzić więcej czasu z Finnem, którego najwidoczniej kochał bardziej niż mnie. Szybko skończyłam prysznic i wytarłam się, zanim wsunęłam się w legginsy i t-shirt, chwyciłam swoją kurtkę, wychodząc, by znaleźć Harry'ego.

Siedział na podłodze, biegając dokoła za Finnem i szczekając jak pies. Wybuchnęłam śmiechem na ten widok. - Bawimy się! - Wytłumaczył się szybko. Co tylko spowodowało, że zaśmiałam się jeszcze bardziej, a on chwycił kluczki z mojej dłoni i poszedł do drzwi.

Śmiałam się dalej przez dalszą drogę do parku, opowiadając bezczelne żarty o tym, jakim to jest świetnym psem i o tym, jak kocha Finna bardziej ode mnie. Pod koniec drogi, przygryzł swoją wargę by powstrzymać swój śmiech.

- Wiesz, że jestem zabawna. - Droczyłam się, gdy wyszłam z Range Rovera.

Spotkaliśmy się na tyłach auta, w jednej dłoni trzymał smycz Finna, drugą sięgnął po moją dłoń. - Oczywiście, że nie.

- Jestem bardziej zabawna niż ty.

Jego brwi złączyły się w zamyśleniu, najprawdopodobniej myśląc o tym mnóstwie okropnych żartów, które stale opowiadał. - Dobra, może i jesteś. Ale to nie jest zbyt trudne.

- Racja. - Zachichotałam. W ciszy szliśmy przez park, Finn skakał koło nas z wywiniętym językiem. Zimny wiatr owiewał nas, gdy wtulałam się bliżej i bliżej do Harry'ego, który mruczał cicho i machał naszymi dłońmi.

Dzieci biegały po całym parku, inne jeździły na deskorolkach z dzikimi uśmiechami. Liście zaczynały zmieniać kolory i wyglądały wspaniale, jedynie czyniąc ten idealny dzień w parku jeszcze lepszym. Harry popatrzył na mnie z małym uśmiechem, jeden lok wysunął się spod jego czapki.

- Fajnie tu. - Powiedział powoli. - Nawet nas nie rozpoznają.

- Tak, naprawdę fajnie. - Zgodziłam się. - Ostatnim razem, jak byliśmy tu z Lux, też tak było.

Czule uśmiechnął się na to wspomnienie. - Tak, było fajnie. Musisz jutro wracać na plan?

- Tak. Zostało jeszcze tylko parę miesięcy zdjęć, naprawdę. Szybko minie.

- Czy jesteś teraz wdzięczna, że kazałem ci iść na przesłuchanie?

- Troszeczkę. - Zaśmiałam się, unosząc się na palcach, by pocałować go w spierzchnięte usta. - Kocham cię.

Uśmiechnął się przez pocałunek, jego ciepły oddech połaskotał mnie w policzki, gdy się odezwał. - Kocham cię.


Nie było potrzeby, by mówić coś jeszcze, więc zaczęliśmy iść dalej w ciszy i obserwowaliśmy Finna, który praktycznie obwąchiwał wszystko z ogromną ciekawością, którą posiadały tylko szczeniaki. Na końcu naszej trzy kilometrowej drogi, niosłam na rękach naszego wyczerpanego szczeniaka, a Harry zrobił nam zdjęcie.

Nagle, nasz idealny dzień został przerwany wibracją jego telefonu. Popatrzyłam na niego ze zwężonymi oczami, zanim podniósł go do swojego ucha, widziałam jak grymas pojawił się na jego pięknej twarzy.

- Halo? - Rzucił. - Jesteśmy w parku... Nie... Teraz? Musimy tylko wrócić... Już?... Kurwa. Dobra.

Gdy tylko się rozłączył, popatrzył na mnie z troską, wiedziałam, że telefon był, od nikogo innego, tylko naszej najlepszej przyjaciółki Annie. Harry zacisnął nerwowo swoje usta, zanim odezwał się niskim, kojącym głosem, którego oczywiście użył, tylko dlatego bym nie przyjęła tak źle nowych wiadomości.

- My uh... idziemy na obiad z twoją rodziną. - Powiedział wolno. - Tak jakby, teraz. Mamy spotkać się z nimi teraz.

- Teraz? - Wysyczałam.

- Teraz.

___________________________________________
Cześć misiaczki ;)
Dzisiaj trochę późno, ale rano zajmowałam się OFB, a potem byłam na TFIOS (buuuuuuuuuuu) no i dopiero jestem ;) Hmm najpierw słodko, prysznic XD, a potem proszę - rodzice! Huhu, chyba się będzie działo ;D
Okej, widzimy się w poniedziałek :)

#muchlove N.

PS. Jedno słowo i będę szczęśliwa! <3

18 komentarzy:

  1. Jejku jaki piekny. *-* dodaj jutro kolejny prosze. *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. A zapowiadał się taki piękny dzień xd haha zawsze, ZAWSZE coś musi się popsuć lol ale może te spotkanie nie będzie takie złe...
    @himyliam

    OdpowiedzUsuń
  3. wow *.* super rozdział <3 ~Justyna :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, Aud chyba nie jest na to gotowa...
    Ale rozdział cudowny i słodki ^-^ Perwersyjny niemający kontroli Hazz :33 Aww :33
    Uwielbiam to ^-^ Nic nie szkodzi, że tak późno, rozdział jest wspaniały ;)
    pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  5. OhMyWillHerondale21 czerwca 2014 21:21

    Ciekawi mnie ta siostra Audrey... No, będzie się działo! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Oł jea oł jea pierwsza ^^ Trochę boję się jej familii :| / Ula

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojeju. Ciekawa jestem ich reakcji . :D
    Czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham tego bloga ... do nn ♡

    OdpowiedzUsuń
  9. ojoj, rodzina nie prowadzi sielanki do ich życia.. będzie się działo pewnie ;) o tak prysznic ;p świetny i czekamy do poniedziałku :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział ! xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Pewnie będzie jakiś przypał

    OdpowiedzUsuń
  12. Współczuję Aud :( następny będzie ciekawy :D zresztą każdy jest :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oooo, ale się porobiło... Nie mogę się już doczekać reakcji Audrey i jej rodziców. Ciekawi mnie bardzo jak przebiegnie ta kolacja, ale czuję, że coś się wydarzy...xD Strasznie mnie też ciekawi siostra Audrey :) Nie mogę się już doczekać nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeśli wystarczy tylko jedno słowo do twojego szczęścia to co będzie gdy napiszę dłuższy komentarz?Hah.Mam pewne podejrzenia co do kolejnego rozdziału. ;) Dzięki, że tłumaczysz.I mam małe pytanie, zacząłabyś tłumaczyć następne opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah teraz jestem już w niebie! <3
      Hm na razie nie myślałam o niczym nowym, ale jeśli masz coś konkretnego na myśli, to podeślj linka, przeczytam i pomyśle ;))

      Usuń
  15. ej ja kocham TFOIS ;c ale czytam bloga od wczoraj xD i pewnie dzisiaj w nocy skoncze ^^ Zajebisty :*

    OdpowiedzUsuń