poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 76.

Audrey's POV:

Było łatwiej niż myślałam znaleźć powrotną drogę do hotelu ze stadionu. Na scenie, chłopcy właśnie kończyli swój koncert. Co znaczyło, że Harry niedługo zejdzie ze sceny. Harry, który mógł skończyć kontrakt, kiedykolwiek tylko chciał.

Usiadłam na przednim siedzeniu w samochodzie z Benem Winstonem i paroma innymi producentami filmu. Rzucali mi ciekawe spojrzenia i zadawali ostrożne pytania, wiedzieli, że coś jest nie tak. Na szczęście dla mnie, każdy był zbyt uprzejmy by cokolwiek powiedzieć.

Gdy dotarliśmy do hotelu i przejechaliśmy autem przez hordy młodych fanów, nie było już we mnie żadnej złości. Byłam po prost zmęczona. Cały rok mojego życia, wzloty i upadki, mogły zniknąć na zawsze, a Harry nie powiedział ani słowa.

Ledwo doszłam do łóżka, zanim opadłam na nie strasznie zmęczona, nawet nie trudząc się zmianą moich spodni czy ściągnięciem butów. Łatwo zwinęłam się pod pluszem białej kołdry, chowając swoją twarz w poduszkę i błagając o sen.

***

Sen nigdy nie przyszedł. Zamiast tego, trwałam w pół śnie przez niewiadomy okres czasu. To mogły być dwie godziny; ale mogło to być dziesięć minut, jakby mnie to w ogóle obchodziło. Jednak wszystko zaczęło się liczyć, gdy nagle otworzyły się drzwi, uderzając mocno w ścianę.

- Audrey?! - Krzyknął Harry, ostrym głosem. - Aud, jesteś chora?

Łóżko ugięło się, gdy usiadł na krawędzi. Instynktowie, zaciągnęłam kołdrę jeszcze mocniej na głowę. Zajęło mu pół sekundy, by ściągnąć ją ze mnie i popatrzeć na mnie ciekawie, jego brwi wyrażały zmartwienie, a różowe usta lekko drgały.

- Jesteś chora?

Zamrugałam na niego. - Ile kosztuje wykupienie kontraktu?

- To bardzo dużo pieniędzy...

- Ile? - Powtórzyłam. - Dokładnie, ile kosztuje zakończenie kontraktu?

Harry niezgrabnie poruszył się na łóżku, jego ręka oparła się na moim biodrze. - Nie wiem, Aud. Parę milionów albo więcej. Nie jestem pewny, co do dokładnej sumy. Dlaczego w ogóle to ma znaczenie? Dwadzieścia cztery dni i będzie po wszystkim.

- Ile pieniędzy zarobiłeś? Dokładnie, ile jest na twoim koncie bankowym?

- Audrey. - Powiedział cicho. - Dokąd z tym zmierzasz?

Cofnęłam się do zagłówka i podwinęłam swoje kolana do piersi. Harry wyglądał na zdenerwonego, gryząc swoją dolną wargę i przekręcając swoje pierścionki na chybił trafił. Nie mogłam przypomnieć sobie ostatniego razu, gdy go takiego widziałam - podnosił głos, gdy kończył zdanie, a jego kostki były aż białe z winy.

- Powiedz to. Przysięgam na boga, Harry... - Przerwałam i zamknęłam swoje oczy. Mój ton był gorzki, ostry i patrzenie, jak Harry wzdrygnął się na jego dźwięk, to było za dużo. - Po prostu to kurwa powiedz.

Nastąpiła cisza, a potem mocno zaczerpnął powietrza. - Mogłem za to zapłacić. - Powiedział, sucho i ochryple. - Mogłem zapłacić, żeby to skończyć.

Uderzyło mnie to, jak pociąg, jego słowa spowodowały, że oddech uwiązł mi w gardle. Słysząc, jak mówiła to Annie było okej, w porządku, /zniosę to/, ale usłyszenie tych słów od Harry'ego o tym, że mógł uratować nasz związek od samego początku, to było za wiele. Może dlatego, że miałam nikłą nadzieję, że ona jednak kłamała.

- Dlaczego? - Wyszeptałam. - Dlaczego tego nie zrobiłeś?

- To nie tak. To nie tak, że...

- Nie, jak co? - Rzuciłam. - Nie tak, że podczas każdej, pierdolonej kłótni o kontrakt, ty trzymałeś gębę na kłódkę? Nie tak, że te wszystkie spotkania mogły się skończyć i stać się prawdziwymi? Co nie jest tak, Harry? Nie tak, że to jest najgorsza rzecz, jaką mogłeś mi kiedykolwiek zrobić?!

- Aud, to było...

- Zamknij się kurwa. - Powiedziałam, a pokój wypełnił się cisza.

Harry zaczął się trząść, wielokrotnie, garbiąc swoje ramiona i chowając swoją głowę, tak jakby mógł stać się wystarczająco małym, aby mógł po prostu zniknąć i nie musieć się z tym godzić. Jego kostki były białe i zaciśnięte na jego kolanach.

Był zbyt blisko mnie. Odrzuciłam kołdrę z moim nóg i wyszłam z łóżka, cofając się, aż weszłam na solidną ścianę za mną, a potem moje nogi zaczęły trząść się tak bardzo, że nie byłam pewna, czy będę potrafiła dłużej stać. Więc ześlizgnęłam się po niej i zwinęłam w małą kulkę na podłodze.

- Nie rozumiem. - Wyszeptałam. Moja głowa opadła na moje kolana. - Nie rozumiem tego, H.

Harry cicho pociągnął nosem. - To nie było... to zajęło mi miesiąc albo i więcej, zanim zdałem sobie sprawę, że mogę to spłacić, wiesz? Że mogę to skończyć po prostu płacąc. Ale w tamtym momencie...

- Ale w tamtym momencie byliśmy dopiero przyjaciółmi. - Wysyczałam. - W tamtym momencie prawdopodobnie już byłam w tobie zakochana.

Harry skurczył się jeszcze bardziej, dłońmi otaczając swój brzuch. - W tamtym momencie nie chciałem, żebyś odeszła. - Powiedział cicho. - Nie chciałam, żebyś mnie zostawiła.

- Powiedziałam ci, że tego nie zrobię. Wiesz, że nie mogłabym...

Przerwałam cicho, niepewna co dalej zrobić z tym wszystkim. To nie było tak, że ten związek był kiedykolwiek chociaż bliski normalności.  Chociaż nie miałam za dużego doświadczenia w byciu w związku, żeby móc to porównać. Nie było żadnych artykułów w Cosmo, o tym, co zrobić, gdy zakochasz się w chłopaku, z którym chodzisz na randki i płacą ci za to.

Harry wyglądał teraz, jak czasami, gdy wchodzi na scenę. Chwytając się solidnej, płaskiej powierzchni swoje brzucha, źrenice dzikie i wydęte, dolna warga drży lekko. Wygląda, jak przed wielkim koncertem, jednym z tych, które są naprawdę ważne, jednym z tych, z których wymyka się i wymiotuje z powodu stresu.

- Wyjdź. - Powiedziałam cicho. - Wyjdź w tej chwili.

Nastąpiła cisza, a jego usta otworzyły się. - Proszę nie.

- To Annie mi powiedziała. - Powiedziałam. Moja twarz wygięła się w dzikim grymasie. - Annie dba o mnie bardziej niż ty. Kto by pomyślał?

- Nie miała prawa, by ci powiedzieć.

- Miała i to duże. - Warknęłam. - Przynajmniej, jednak cholerna osoba, którą znam, mówi mi prawdę.

- To nie tak. - Powiedział beznamiętnie Harry. - Byłem przestraszony i ciągle się kłóciliśmy, i pomyślałem, że może...

- Muszę wyjechać.

Z tymi słowami, podniosłam się z podłogi i zaczęłam wrzucać wszystko, co znalazłam do mojej walizki, unikając sięgających po mnie rąk Harry'ego i nawet nie patrząc mu w oczy. Moje ciuchy były wygięte w każdą stronę, a mój makijaż spływał po mojej twarzy.

Nie zorientowałam się nawet, że płakałam, dopóki nie weszłam do łazienki i zaczęłam chwytać rzeczy ze zlewu. Szybkie spojrzenie w lustro pokazało mi zaczerwienione oczy i policzki pokryte łzami, a za mną, Harry'ego, wyglądającego jak zagubiony szczeniak, idący za swoim właścicielem.

Moje oczy znowu spoczęły na zlewie. - Kto ma Finna?

- Czy mogłabyś...

Odwróciłam się do niego z prędkością światła, wbijając swój palec w jego pierś. - Nie odzywaj się dopóki nie odpowiesz na moje cholerne pytanie. Kto ma Finna?

Harry potarł mocno swoje oczy i pokręcił lekko głową. - Tom. Tom go ma, w jego i Lou pokoju.

Obydwoje zamarliśmy dosłownie na sekundę. Harry wyglądał, jakby chciał podejść do mnie, jakby chciał wsunąć swoje palce w szlufki moich jeansów, tak jak robił zawsze, gdy chciał mnie przyciągnąć bliżej siebie. Wyglądał również, jakby był zbyt przestraszony by spróbować.

Wzięłam duży, chwiejny krok do tyłu, by uniknąć jego uścisku tak na wszelki wypadek, ponieważ jedno dotknięcie jego palców i byłam pewna, że stracę tę małą ilość kontroli, której tak desperacko się trzymałam. - Za dwadzieścia cztery dni się wyprowadzę. - Wymamrotałam. - Nie chcę żebyś marnował swoje pieniądze.

- Zapłacę za to kurwa. - Błagał Harry, jego głos obniżył się o oktawę. - Zapłacę za to wszystko teraz i skończę to w tej chwili. Tylko nie wyjeżdżaj. Pozwól mi to wytłumaczyć. Pozwól mi to zakończyć.

Jego słowa przebiły mnie na wylot. - Zamknij /się!/ Wracam do domu, pakuje się i gdy tylko to wszystko się skończy, odchodzę.

Harry mocno przycisnął swoje dłonie do oczu. - Nie rób tego, nie, to nie tego chciałem. - Wymamrotał. - To właśnie dlatego tego nie skończyłem, Audrey, proszę nie rób tego.

- Mogłeś to naprawić bardzo kurwa dawno temu. - Wyjąkałam. - To mogło już się skończyć tak bardzo dawno temu.

- Myślisz, że tego nie wiem?! - Harry pociągnął nosem.

- Więc, dlaczego nic z tym nie zrobiłeś! - Krzyknęłam. Moje dłonie przycisnęły się do jego piersi, a ja popchnęłam go do tyłu, mocno. - Dlaczego nie skończyłeś tego, żebyśmy mogli być w normalnym związku! Dlaczego kazałeś nam przejść przez piekło i z powrotem, Harry?!

Harry potoczył się parę kroków do tyłu, zanim złapał równowagę. - Bo nie chciałem, żebyś odeszła!

- Nie zrobiłabym tego!

Wsunął swoje dłonie we włosy i pociągnął mocno. Kręcił swoją głową i mamrotał coś pod nosem, tak jakby cała ta sytuacja go zażenowała. Tak jakby nie rozumiał dlaczego każda pojedyncza rzecz, która się wydarzyła, to była jego wina.

Jego dłonie opadły po jego bokach, drżąc. - W czasie gdy zdałem sobie sprawę, że mogę się z tego wyplątać, już cię pokochałem. Byłem zbyt przestraszony, że cię stracę.

- Więc, popatrz, gdzie nas to zaprowadziło. - Powiedziałam, nisko i śmiertelnie poważnie.

Usta Harry'ego otworzyły się zbyt lekko, jakby miał bardzo dużo rzeczy do powiedzenia, ale po prostu nie mógł wymyślić, w jaki sposób je powiedzieć, więc je zamknął. Z ostatnim, tęsknym spojrzeniem wymienionym pomiędzy nami, poprawiłam przepakowaną torbę na swoim ramieniu i odwróciłam się na pięcie.

Poszłam do drzwi, a Harry szedł za mną, jego gołe stopy stukały o miękki dywan w pokoju hotelowym. - Audrey. - Wymamrotał. - Powodem, dla którego ci nie powiedziałem, przysięgam na Boga, że nie chciałem cię zranić. Chciałem cię bronić. Chcę, żebyś została.

Zamarłam, z dłońmi zaciśniętymi na framudze drzwi. - Tak. Jasne. Tak naprawdę nie chciałeś robić tych wszystkich rzeczy, prawda? Napiszę do ciebie za dwadzieścia cztery dni.

Potem zatrzasnęłam drzwi za sobą i zostawiłam go stojącego bez nadziei w pokoju hotelowym.

_____________________________________________
Hej misie ;*
Jeny, ciągle do mnie nie dociera, że to już prawie koniec ;c
Trochę rozumiem, że Aud się wkurzyła, ale jednak chyba trochę przesadza... No kurde, on się po prostu bał....;c
Następny w środę x

#muchlove N.

11 komentarzy:

  1. Moim zdaniem, to Aud trochę przesadza... Ja rozumiem, że jest zła, bo Harry nie wykupił kontraktu, by żyli w normalnym związku, no, ale kurde ! On się bał, że ona go zostawi no... Ona tego nie rozumie!
    Ech... Przykro mi, że niedługo koniec ;<
    @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  2. ja się jej nie dziwie, tyle co mieli kłótni, zerwań itp.
    a on mógł to zakończyć a nic nie zrobił.. Dobrze wiedział, że
    jest to dla niej męczarnia!

    OdpowiedzUsuń
  3. OhMyWillHerondale14 lipca 2014 19:52

    Aud niech się weźmie w garść do cholery. To nie jego wina! Oby jej ktoś przemówił do rozumu...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wiem do cholery że ona jest na niego zła, ale mają się pogodzić bo liczę na happy end... jasne? xx

    OdpowiedzUsuń
  5. LoveMeLikeYouDo14 lipca 2014 22:47

    Audrey! Ty dziwko!! Jak mogłaś to zrobić?!?! Ugh! Nienawidzę cię suko! (to do Audrey)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aud troszeczkę przesadziła, rozumiem mogła się wkurzyć, ale żeby robić to co zrobiła? nie mogę uwierzyć, że za chwilę będzie koniec ;((((

    OdpowiedzUsuń
  7. Aud przesądziła i to grubo. Po prostu musiała być jakas drama, ale aktorka nie do końca dobrze to wymyśliła. #mojezdanie

    OdpowiedzUsuń
  8. Co to kurwa jest? Czy oni choć raz nie mogą porozmawiać w pierdolonym spokoju? Kurwa no za chwile wyjde z siebie i stanę obok... (tak wgl to zgadłam dlaczego H nie wykupił kontraktu Liv jasnowidz) Jeżeli to wszystko co razem przeszli skończy się to osobiście przypierdziele tej dwójce. Para idiotów... @Harry_MyGod

    OdpowiedzUsuń
  9. Proszę nowy rozdział, serio. Jest środa, 22.00!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak tak można! ? No jak tak można pytam?! Audrey przsadziła moglaby chociaż dać się wytłumaczyć! No...PIP... A Harry mógł jej coś wytłumaczyć powiedzieć anie chodzić za nią jak namolny zwierzak.!! Pocałuj ją albo coś! Wtedy na pewno jej przejdzie. A ty tlumaczysz świetnie:-D

    OdpowiedzUsuń