piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 78.

Audrey's POV:

Przewidywalnie, gdy się obudziłam do mojego czoła była przyklejona karteczka. Odkleiłam ją z cichym jękiem i podniosłam neonową, różową kartkę do światła, by móc ją przeczytać. Nie, żebym nie wiedziała, co na niej będzie, zważając na to, że widziałam jedną każdego ranka przez te ostanie sześć dni, odkąd Harry i ja rozmawiamy.

17 dni!! I love you lots like tater tots* -H xxxx

Sięgnęłam po najbliższą poduszkę, zakładając ją na moją twarz i piszcząc tak głośno, jak tylko mogłam. Każdego ranka znajdowałam na moim czole absurdalne kalambury albo wiersze albo kombinacje tych dwóch i każdego ranka wszystko, co mogłam zrobić to krzyczenie ze szczęścia.

Jedyną wadą tych karteczek, było to, że chodziło o to, by Harry'ego nie było w łóżku, gdy je czytałam, co było strasznie uciążliwe, bo jedyne czego chciałam w tych momentach, to mocno go pocałować. Praktycznie kończyło się to tak, że całowałam go mocno, gdziekolwiek go znalazłam i uprawialiśmy seks w niewygodnych miejscach, ale. To było tego warte.

Jednak zaletą najświeższej wiadomości było to, że mieliśmy wolne dni pomiędzy częścią trasy w Południowej Ameryce, a częścią w UK/Irlandii, co oznaczało, że Harry był w domu w LA i całowanie go zawsze było dobrą opcją. - Harry! - Krzyknęłam, wychodząc z łóżka.

Jego odpowiedź była prawie natychmiastowa, jakby jej wyczekiwał. - Pokój muzyczny!

Uśmiech groził rozerwaniem mojej twarzy, gdy szłam wzdłuż korytarza, by go znaleźć, otwierając pierwsze drzwi na prawo, kierując się do malutkiego zakątka, gdzie pisał. Siedział z nogami skrzyżowanymi na podłodze, goły, nie licząc opaski na jego włosach i tuszu na jego skórze.

- Dobry. - Powiedział radośnie, wsadzając długopis za ucho. - Dostałaś mój liścik?

- Love you lots like tater tots. - Wyrecytowałam, zanim po turecku usiadłam na podłodze, na przeciwko niego. - Myślę, że wczorajsza podobała mi się bardziej.

Przechylił swoją głowę na bok. - Music starts with do re mi, and love starts with you and me?

- Nie, tę, która była piosenką! Coś o świecącym słońcu i byciu przyjaciółmi?

- Oh. - Harry pochylił się i przycisnął swój nos do mojego. - When I was feeling such a wreck, I thought you'd treat me unkind. While I was feeling such a mess,  I thought the sun never shine. - Śpiewał cicho. - Then I found forever. Hey! Hey! love! We've been best friends forever darling. That's' what's up!

Skończył z delikatnym pomrukiem i czułym wyrazem wypisanym na jego twarzy. Pochyliłam się, by dotknąć jego małego uśmiechu, kształtującego się w rogu jest ust. - Ten był najlepszy ze wszystkich.

- Ty jesteś najlepsza ze wszystkich.

- Hm. Spytałabym dlaczego jesteś nagi, ale potem doszłam do wniosku, że mnie to nie obchodzi. Prysznic?

Twarz Harry'ego rozświetliła się, jak twarz dziecka na Boże Narodzenie. - Tylko, jeśli umyjesz moje włosy.

- Co ja muszę dla ciebie robić... - Westchnęłam. Harry jęknął, a potem zaczął mnie gilgotać, zanim w ogóle miałam szansę by uciec, tarzając się po podłodze, a on opadł na mnie, razem ze swoimi kończynami, kolanami, łokciami. - Spadaj. - Pisnęłam, odsuwając jego klatkę.

Przestał się ruszać, głowę miał w mojej szyi, a jego ciało skutecznie obejmowało całe moje. Wiedząc, że był z trzynaście centymetrów wyższy ode mnie i o wiele cięższy, nie mogłam zrobić nic, oprócz jęczenia i machania rękoma po bokach.

- Jesteś ciągle goły, dupku. - Wymamrotałam, starając się powstrzymać swój uśmiech.

Brwi Harry'ego uniosły się w sztucznym szoku. - O mój boże, jestem? Skandaliczne.

Nigdy nie doszliśmy pod prysznic.

***

11 dni! you're the cat's meow. - H xxxoxoxoxo

Pod wiadomością był, tak przypuszczałam, jakiś rodzaj rysunku kota. To nie miało kompletnie sensu, że Harry, który rysuje koty na kartkach, które potem przykleja do mojego czoła to ten sam Harry, który prawie rok temu, ciągle powtarzał mi, żebym się od niego odpierdoliła.

Przykleiłam kartkę do stolika przy łóżku z wszystkimi innymi, które już nazbierałam (18 dni! chcesz się przytulać?) (13 dni!! kocham cię bardziej niż Louisa, ale nie mów nikomu), wszystkie z nich były podpisane prostym H i kombinacją x i o, a potem zeszłam z łóżka.

Po tym, jak sprawdziłam cały dom, jedynym znakiem Harry'ego, który mogłam znaleźć było parę dodatkowych naczyń w zlewie i Finn posiadający nową przepaskę założoną na szyję. -  Wyglądasz słodko. - Powiedziałam naszemu szczeniakowi, przechylając głowę na bok. - Nie jestem pewna tylko o ten niebieski kolor. Myślę, że czerwony jest twoim kolorem.

Finn zamachał swoim ogonem w zgodzie. Uśmiechnęłam się i poklepałam go po głowie. Oczywiście, że byłam jego ukochanym właścicielem. - Chcesz się pobawić, Finny?

Tym razem, nasz pies zaszczekał wesoło z ekscytacji w odpowiedzi. Szedł za mną, gdy poszłam otworzyć tylne drzwi i wyszłam na nieznające litości ciepło LA. Tak bardzo, jak kochałam, gdy Harry był w domu, ale gdy ciągle mają być takie upalne temperatury, jestem gotowa wrócić na trasę.

Chwyciłam jakąś piłkę z ziemi i rzuciłam ją tak mocno, jak tylko mogłam. - Przynieś, Finn!

W międzyczasie pojawił się Harry, a ja musiałam poddać się narastającemu ciepłu i rozebrałam się do sportowego stanika i pary bokserek, które należały do Harry'ego albo Zayna (u nich, ciuchy nie miały prawdziwego właściciela). Drzwi otworzyły się z ostrym kliknięciem. - Dobrze wyglądasz, Benton.

Odwróciłam się z prychnięciem, zarzucając swoje ramię na czoło. - Jest gorąco na zewnątrz. Naprawdę gorąco.

- W tym momencie, sama siebie wplątujesz w seksualne insynuacje.

- Harry.

Uniósł swoje ramiona. - Nie przepraszam. Ale, może zaprosiłem gości na lunch. Więc. Powinnaś zrobić coś ze swoją potliwością i brakiem ciuchów.

- Może zaprosiłem gości. - Powiedziałam, udając poważną. Finn przygryzał moje palce, niecierpliwy bym rzuciła mu piłkę. - Bardzo dobrze wyjaśnione.

Harry nonszalancko wzruszył ramionami. - Może całą twoją rodzinę. Może Olivię i jej chłopaka. Może.

Starłam kolejną strużkę potu z mojego czoła. - Jeśli miałabym siłę by krzyczeć, że mnie nie uprzedziłeś, oczywiście bym to zrobiła. Ale nie widziałam Olivii od Bóg wie, jak dawna i naprawdę chyba zaczynam się topić. Więc idę pod prysznic.

- Cudownie. - Uśmiechnął się. - Na lunch będą tacos, tak przy okazji.

- Jesteś niesamowity. - Westchnęłam i wtedy zaczęliśmy się całować i ledwo miałam czas, by się umyć, zanim moja rodzina i przyjaciele się pojawią. Prysznic ciągle był zimny i jeszcze skończyłam z mydłem w oczach, ale gdy wyszłam z niego czysta i Olivia już na mnie czekała, był tego wart.

Moja blond włosa przyjaciółka wyglądała jakby urosła (jeśli to w ogóle było możliwe) przez te parę miesięcy, kiedy jej nie widziałam. Jej włosy były o ton ciemniejsze, jej szpilki odrobinę wyższe, a makijaż który miała pokazywał, że chwilę wcześniej była na zdjęciach.

Olivia uśmiechnęła się, kołysząc swoimi biodrami na boki. - Czyż to nie moja gwiazda filmowa.

Tak bardzo, jak chciałam odpyskować jej coś złośliwego, jedyną wyglądającą na poprawną rzecz do zrobienia w tym momencie, było wskoczenie na nią jak rakieta, powodując, że jej chuda sylwetka z impetem zatoczyła się na korytarzu. - Liiiiiiiiv. - Pisnęłam. - Ty ciągle istniejesz!

- Ja ciągle istnieję?! - Prychnęła. - To ty jesteś jedyną, która zniknęła!

- Kocham cię!

Moja przyjaciółka zaśmiała się głośno. - Ja ciebie też? A teraz opowiedz mi o tych wszystkich fantastycznych rzeczach, które ci się przydarzyły, gdy mnie nie było.

Cofnęłam się by na nią popatrzeć. - Cóż, nagrałam film i mój chłopak obecnie ma światową trasę. No wiesz. Normalka. Teraz ty.

- Nie tak bardzo interesująco jak u ciebie. - Westchnęła, zarzucając rękę na moje ramię, gdy szłyśmy do głównej części domu. - Po prostu poszłam w paru pokazach, spotykałam się z supermodelkami. Oh, i byłam na kolacji z Karlem Lagerfeldem. Normalka.

- Boże. - Pokręciłam głową w niedowierzaniu. - Pamiętasz jak nie mogłyśmy zapłacić czynszu?

- Stare, dobre czasy. - Powiedziała sucho. Ciągle chichotałyśmy, gdy weszłyśmy do kuchni, gdzie wszyscy już na nas czekali. Moja matka, ojciec i Lydia siedzieli dookoła kuchennego stołu, gdy Harry szczerzył się do siebie, gotując coś na kuchence.

Po tym, jak przeszłam dookoła, by każdego przywitać uściskiem i buziakiem w policzek, Harry zaczął układać stosy jedzenia na stole. Wszyscy się śmiali i rozmawiali, wszyscy byli szczęśliwi, jedynie polepszając mój i tak już dobry humor.

Gdy Harry w końcu usiadł koło mnie, pociągnął za krawędź mojego krzesła tak, że nasze nogi byly przyciśnięte do siebie, a on mógł łatwo zarzucić swoje ramię na moje ramiona. Lydia poruszyła swoimi brwiami na ten widok, a Olivia tylko wydała z siebie rozbawione prychnięcie.


Będę z powrotem na trasie z Harrym, za mniej niż piętnaście dni, a nasz kontrakt kończy się za jedenaście i miałam premię filmową za miesiąc i było tak wiele dni i odliczeń, które plątały się w mojej głowie, że było to aż prawie śmieszne, ale jedyne na czym skupiałam się teraz była teraźniejszość.

Jedyną rzeczą, która się liczyła było to, że miałam moich przyjaciół, rodzinę, Harry'ego i to było wszystko, czego mogłam kiedykolwiek chcieć.

***

Pierwszym znakiem, że coś jest nie w porządku powinien być fakt, że na moim czole nie było nic przyklejone. Jednak zamiast się martwić, byłam po prosto trochę rozczarowana nie znajdując nabazgranej seksualnej pozeji albo jakiegoś rysunku z grubym napisem 7 dni!

Gdy wyszłam z sypialni, kolejnym niepokojącym znakiem powinna być ścieżka z brokatu. Ale zamiast być jeszcze bardziej zmartwioną, byłam tylko zmieszana. Srebrny i niebieski pył pokrywał podłogę przed pokojem muzycznym Harry'ego i prowadził wzdłuż korytarza do głównej części domu.

Ostatnim znakiem powinien być Harry, biegnący do mnie z głośnym krzykiem. - Ani kroku dalej!

To było katastrofa sama w sobie, zważając na to, że miał na sobie skarpetki i nie mógł się w porę zatrzymać, więc skończył wpadając na mnie, a potem razem upadliśmy na stos ręczników i za dużych swetrów, splątani naszymi kolanami i jeszcze większą ilością brokatu.

Zaczęłam się śmiać w jego ramię, w błogiej nieświadomości. - Jest na to za wcześnie. - Zachichotałam, łapiąc jego koszulkę.

Harry chrząknął niezręcznie. - Posłuchaj, Aud. Jest taka pewna sprawa.

Jaka. Ten, brokat. Oczywiście, że jest sprawa. - Nie będę niczego sprzątać.

- Miało być miło. - Powiedział dobitnie. - Miałem zamiar być naprawdę, super uroczy. Przyrzekam.

- Jestem pewna, że tak jest, kochanie.

Wsadził swoją twarz w moją szyję, jęcząc cicho. - To nie byłem ja, to Finn. Ja byłem naprawdę grzeczny. Finn jest po prostu trochę szalony, wiesz. Ciągle nie potrafi obsługiwać się swoimi pazurami. Jest strasznie niezdarny. Nie możesz tam wejść.

Podłoga była zimna i niewygodna pod moimi plecami, ale Harry był ciepły koło mnie i jego dłoń leniwie rysowała wzory na moim brzuchu. Dodatkowo byłam trochę przestraszona zobaczeniem, jakiego rodzaju katastrofę spowodował w tych porannych godzinach. Więc nie miałam zamiaru się ruszyć. - Dobra.

Harry podniósł swoją głowę wystarczająco wysoko, by rzucić mi swój najlepszy uśmieszek, jaki potrafił wymusić, jeden, którzy krzyczał nie daj się nabrać na żadne gierki, w które będzie chciał cię wciągnąć. - Jeśli nie zauważyłaś, to nie było dzisiaj żadnej karteczki.

- Hmmm. - Wymamrotałam, zamykając oczy. - Słucham.

- Dobra. - Przełknął ponownie ślinę. - To dlatego, że został tylko tydzień, więc zdecydowałem, że dlaczego nie zrobić dzisiaj czegoś ekstra? Tak jakby ekstra uroczą karteczkę. I mega wielką karteczkę. Wielką, specjalnie wybrokatowaną, ogromną karteczkę.

Przebiegłam dłonią, która nie była uwięziona pod jego ciałem, przez twarz. - O mój Boże.

- Rozumiesz do czego zmierzam? Bo ja sam chyba za bardzo nie wiem.

- Zdecydowanie powinieneś wiedzieć. - Westchnęłam. Harry skinął w zgodzie. Jednak żadne z nas się nie poruszyło, by ruszyć się z podłogi na korytarzu. Mogłam dalej tutaj leżeć i przytulać się i ignorować bałagan, który zrobił Harry w kuchni, ale mogłam tam iść i musieć na to patrzeć. To nie była trudna decyzja.

Oparliśmy się o siebie i dalej trwaliśmy w ciszy. Oddech Harry'ego wychodził z jego ust, ciepły i był na całej mojej skórze, gdy zaczęłam przejeżdżać dłonią przez jego włosy. Nie zajęło dużo czasu, gdy obydwoje zapadliśmy w cichą drzemkę.

Oczywiście, trwało to, dopóki nasz pies nie wyskoczył zza rogu i skoczył prosto na nas, cały pokryty był niebieskim brokatem. Pisnęłam w zaskoczeniu, gdy zaczął lizać moją twarz i wtulił się we mnie i Harry'ego, wyrywając nas z naszego sennego stanu.

- Finn. - Wydyszał Harry, na ślepo odganiając tę nadpobudliwą górę futra. - Nieeeeeee.

Skuliłam się do pozycji płodowej i zostawiłam Harry'ego, by się z nim uporał. - Zrób coś, żeby przestał.

- Sądzę, że prawdopodobnie zjadł trochę kleju. - Powiedział smutno Harry, poklepując głowę naszego szczeniaczka. - Może to było to, co zaczęło tę cała klapę z tym brokatem...

- Chcesz wrócić do spania i udawać, że to się nigdy nie wydarzyło?

Harry wydął wargi, ale skinął w zgodzie. - Zadzwonię po sprzątaczkę.

Po tym, jak zadzwonił do naszej gospodyni, poszliśmy korytarzem i opadliśmy na nasze łózko, zamiast na podłogę, tuląc się do siebie, tak jakby żadne z nas nie opuściło jeszcze łózka tego ranka i incydent z plakatem Harry'ego nigdy nie miał miejsca.

Jedyną rzeczą, która ciągle przypominała o katastrofie był Finn, który ciągle miał całe futro w brokacie, zwinięty w nogach naszego łóżka. Harry patrzył na niego z mieszanką miłości i irytacji. - Jestem smutny, że cały brokatowy plakat został zrujnowany. To byłby spektakularny prezent z okazji tygodnia, który został.

- Może, powinieneś po prostu zostać z tymi swoimi twórczymi, małymi karteczkami. - Wyszczerzyłam się, naciągając na nas kołdrę. - Nigdy więcej katastrofy brokatowej.

- To była wina Finna i będę się tego trzymał, dopóki nie umrę.

- Idź spać.

Późnym popołudniem, gdy w końcu wyszliśmy z naszego łóżka i zaczęliśmy dzień, zostaliśmy przywitani przez widok idealnie czystej głównej części domu i bardzo smutny, w połowie dokończony plakat, z w połowie wybrokatowaną wiadomością i zaśmieconym przez niebieskie łapy na nim.

Spojrzałam na niego i wybuchnęłam śmiechem, a potem natychmiast przyczepiłam go do ściany w salonie i zakazałam Harry'emu kiedykolwiek go ściągnąć.

***

Pismo na przyklejonej karteczkę było tak małe, że musiałam je podnieść do światła i zezować, by je przeczytać. Harry najwidoczniej zapchał tak dużo, jak tylko mógł na tej maleńkiej wściekle różowej karteczce, zanim przykleił ją do mojego czoła tego ranka.

ostatni dzień! niniejszym zapraszam cię na naszą pierwszą oficjalną prawdziwą - prawdziwą randkę jutro wieczorem. będzie totalnie luksusowa i totalnie prawdziwa i może nawet cię pocałuję na pierwszej randce (jeśli będziesz miała szczęście). nie będzie również zamieszanego w to żadnego brokatu. kocham cię bardziej niż kiedykolwiek myślałam, że jest możliwe. - H xoxoxoxox

Tę przykleiłam na samym środku na moim stoliku i wstałam, wolno rozciągając moje ramiona i plecy. Zajęło mi następną minutę, by obudzić się całkowicie, zanim byłam w stanie wyjść z łóżka i iść znaleźć Harry'ego, gdziekolwiek się ukrywał.

Ten poranek był łatwiejszy niż zazwyczaj, bo po prostu siedział na przeciwko telewizora jedząc płatki. Wzięłam jedzenie z jego dłoni i delikatnie położyłam na stoliku, a potem wspięłam się na jego kolana i pocałowałam z największą siłą, jaką mogłam.

- Cóż, dzień dobry. - Powiedział pomiędzy pocałunkami. - Uroczy dzień.

- Ostatni dzień. - Wydyszałam w jego usta.

- Może powinniśmy zadzwonić do Annie, by się pożegnać.

Przygryzłam jego dolną wargę, powodując, że się wzdrygnął. - Może powinnam cię zabić.

- Niegrzeczna. - Przebiegł sowimi dłońmi przez moje gołe uda, do końca jego koszulki, którą mu ukradłam, zanim położył swoje dłonie delikatnie na moich biodrach. - Czy przytulanie oznacza, że akceptujesz moje zaproszenie na pierwszą prawdziwą - prawdziwą randkę? Bo już i tak zrobiłem rezerwację, więc...

- Nie za szybko?

Harry dotknął mojego nosa. - Nie. Ciągle jesteś do mnie prawnie przywiązana. Więc musisz powiedzieć tak.

- Zgoda. - Westchnęłam, pochylając się, by przycisnąć kolejne pocałunki do jego ust. - Tak, pójdę z tobą na prawdziwą - prawdziwą randkę. Może nawet będę się dobrze bawiła. Ale to tylko dlatego, że karteczka była dzisiejszego ranka super słodka.

- To w sumie nie był oryginalny plan. - Wymamrotał Harry. Odsunął się i wskazał na pół zjedzoną miskę płatków na stoliku na przeciwko nas. - Miałem zamiast tego napisać Jestem szczęściarzem mając ciebie, a potem zrobić ścieżkę z płatków z łóżka do mojego nagiego ciała, ale Finn zjadł ścieżkę. I jeszcze listonosz zobaczył mnie nagiego.

- Harry Styles. - Powiedziałam wolno, chwytając jego twarz w swoje dłonie. - Spędziłam z tobą cały rok, radząc sobie z tobą i to jest naprawdę na mojej liście top pięć najbardziej śmiesznych rzeczy, które wyszły z twoich ust. Ścieżka z płatków. Naprawdę.

Zmarszczył swój nos w obronie. - Nie przywiązywałbym takiej wielkiej wagi do płatków. To były bardziej cudowne pianki, które smakowały naprawdę dobrze, wiesz? Nawet całe pudełko płatków nie krzyczałoby dokładnie "został jeden dzień w tym gównianym kontrakcie." Ale pianki zdecydowanie by się do tego nadały.

Patrzyłam na niego w niedowierzaniu. - Chcę iść na miliony prawdziwych- prawdziwych randek z tobą.

- Dobrze. - Wyszczerzył się. - I odkąd nie będziesz już prawnie do nich przywiązana, napiszę miliony karteczek, jako listy miłosne, żebyś się na nie zgodziła.

~*~

Chciałam niektóre zostawić w oryginale, żebyście złapali te świetne rymy ;)
1. Tater tots - to takie serowo - ziemniaczane kulki ;D więc chodzi o to, że kocham cię tak mocno, jak serowe kulki.
2. Muzyka zaczyna się od do re mi, a miłość zaczyna się od ty i ja.
3. Chodzi o bycie super, ale może też być użyte w seksualnym kontekście ;)

Do niedzieli xx

#muchlove N.

11 komentarzy:

  1. Jaki słodki rozdział *o* Kocham takie momenty :3
    Mam nadzieje, że po kontrakcie nic się między nimi nie popsuje :)
    Czekam na nexta xx
    @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  2. jaki słodki rozdział! kocham kocham!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział był najlepszym z wszystkich ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. dlc nie ma opisanego tg jak się kochają?
    db, że opowiadanie się kończy bo z dnia na dzień coraz
    bardziej nudne i dziecinnne
    POZDRAWIAM :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojejku, Harry jest taki słodki <3 Oni są słodcy <3
    nie mogę uwierzyć, że tak mało zostało do końca ;( Nie wytrzymam tego!!! xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale ja ich uwielbiam takich szczesliwych <3 nie moge uwierzyc, ze zblizamy sie do konca ;( nie chce tego konczyc :((

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze świetny rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham to zdj <3 koniec już tak blisko :o

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskie kobieto.
    i nadal nie mogę uwierzyć, że to już prawie koniec :(

    OdpowiedzUsuń
  10. najlepszy:(
    @clapselena

    OdpowiedzUsuń