niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 79.

Audrey's POV:

Na moim czole nie było żadnej karteczki. W pewien sposób spodziewałam się jednej z wielkim, tłustym zerem na środku (i może z odrobiną brokatu). Zamiast tego, miałam Harry'ego wgapiającego się we mnie z drugiej strony łóżka z czułym uśmiechem igrającym na jego ustach.

- Czy ty patrzysz, jak śpię? - Wymamrotałam.

- Tak. - Odpowiedział. - Aha, jeszcze to.

I dostałam karteczkę, której oczekiwałam. Tym razem, był to prosty kawałek papieru, prawdopodobnie wydarty z jego pamiętnika, zabazgrany zwykłym, niebieskim tuszem i na całe szczęście bez żadnego brokatu. Harry patrzył na mnie szczęśliwy, gdy czytałam jego niechlujne pismo.

będziesz moją prawdziwą - prawdziwą dziewczyną? nie dostaniesz pieniędzy, ale mogę dać ci dużo buziaków. - h xxxx

Zakryłam swoją twarz dłonią. - Prawdopodobnie tak. Mogę być twoją prawdziwą, prawdziwą dziewczyną.

Harry zaśmiał się delikatnie, a potem wspiął się na mnie, szarpiąc za moje nadgarstki, dopóki nie odsłoniłam oczu. - Więc myślałem, że powinniśmy może zadzwonić do kogoś z managementu, by upewnić się, że wszystko jest załatwione, a potem powinniśmy uprawiać seks z tej okazji.

- Brzmi jak poważny plan. Pośpiesz się, żebyśmy mogli przejść do drugiej części.

Poruszył brwiami i pochylił się, by wziąć swój telefon ze stolika obok, ciągle siedząc na mnie, jakby prawie nie gniótł moich płuc w tym momencie. jego uśmiech był szeroki, gdy wystukiwał coś na klawiaturze, a potem włączył telefon na głośnik i położył na mojej piersi.

Patrzyłam na niego, a on wgapiał się w telefon, wargę miał wciągniętą do buzi w niepokoju. Było prawdopodobnie za wcześnie by móc zaakaceptować dzwonienie do kogokolwiek, ale w tym momencie, nie byłam w stanie dbać o cokolwiek niż sposób, w jaki oczy Harry'ego były jasne z podekscytowania.

Telefon kliknął za czwartym dzwonkiem. - Halo?

- Serio? - Prychnęłam, patrząc na Harry'ego. - Zadzwoniłeś do Annie?

Dźgnął mnie w brzuch. - Jest jedyną osobą, która będzie wiedziała.

- Mogliśmy zadzwonić do jakieś centrali czy coś.

- Cóż, nie zrobiłem tak. Pozwij mnie.

- Ciągle tutaj jestem. - Powiedziała Annie, a jej głos toczył się przez złotego iPhone'a Harry'ego. - Czy jest coś, w czym mogę wam pomóc?

Ciągle marszczyłam się na Harry'ego. A on ciągle wydymał wargi. Żadne z nas nie zrobiło nic, by się odezwać czy rozłączyć, obydwoje byliśmy zadowoleniu z naszej cichej bitwy. Annie wydała z siebie wkurzający, zduszony dźwięk, zanim westchnęła głośno.

- Halo? - Prychnęła.

Ścisnęłam udo Harry'ego w irytacji, zanim chwyciłam telefon. - Czy skończyliśmy? Z kontraktem?

Ponownie odetchnęła głośno. - Tak. Wyślemy wam emailem parę rzeczy do podpisania, ale sam kontrakt się skończył, jednak ciągle macie zakaz ujawnienia go.

- Dzięki. - Powiedziałam sucho.

Telefon zapiszczał parę razy, gdy się rozłączyła. Harry bawił się jednym ze swoich pierścionków na palcu przez parę sekund, otwierając i zamykając buzię, a potem jednak znowu ją zamykając. - Cóż. - Powiedział w końcu. - Ciągle chcesz być moją prawdziwą - prawdziwą dziewczyną, prawda?

- Zdecydowanie. Chyba, że wcześniej umrę, bo zostanę przez ciebie przygnieciona.

Harry stoczył się ze mnie, tylko po to, by od razu sięgnąć po mnie i przyciągnąć mnie do swojego ciała, tak że znowu byliśmy do siebie przyciśnięci do zimnych palców naszych stóp do samej góry naszych czół. Gdy się odezwał, prawie poczułam, jak jego usta dotykają moich, ciepłe i suche. - Cześć.

- Cześć. - Powiedziałam. - Śniadanie?

- Śniadanie? - Potwierdził.

***

Problem z gotowaniem razem śniadań był taki, że zawsze kończyło się to wpatrywaniem w siebie z głupimi, niedowierzającymi uśmiechami, dopóki jedno z nas w końcu się nie poddało. Potem kończyliśmy całując się, dopóki zapach przypalonych naleśników nas nie rozproszył. Nie szło to za dobrze.

- Może powinniśmy po prostu zjeść krakersy? - Wydyszałam, ciągle całując go po szyi, a naleśniki paliły się na kuchence za nami. - To zajmuje za dużo wysiłku.

- Świąteczne śniadanie. - Powiedział Harry, jego oddechy wychodziły w ostrych wydechach. - Chcę naleśniki.

Delikatnie ugryzłam jego miękką skórę. - Już spaliliśmy chyba połowę z nich. Lepiej je wyrzucić.

- Kurwa. - Jęknął, opadając na blat. - Tak, tak. W porządku. Krakersy.

Śmiejąc się, wysunęłam się na tyle, by wyłączyć kuchenkę. Bezceremonialnie wyrzuciliśmy te spalone naleśniki do kubła na śmieci (po kolejnych minutach całowania, bo wszystko teraz było prawdziwe i to była najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek mogłam usłyszeć) i poszliśmy do spiżarni po krakersy.

Potem, oczywiście, Harry chciał zrobić sobie herbaty, a ja musiałam zrobić kawę, więc spędzaliśmy następne trzydzieści minut, kradnąc sobie buziaki w kuchni, bo po prostu nie mogliśmy trzymać naszych rąk z daleka od siebie. To była prawie zabawne, jak słabo potrafiliśmy kontrolować się nawzajem.

Skończyliśmy siedząc po turecku w nogach naszego łóżka, patrząc na siebie, każdy z talerzem krakersów na przeciwko i odpowiednich kubków w naszych dłoniach. - Jestem trochę rozczarowana, że nie będę już dostawała karteczek na czole. - Powiedziałam, przeżuwając swoje śniadanie.

Harry przewrócił swoimi oczami, ale i tak się zaśmiał, jednak ukrył swój uśmiech swoim kubkiem herbaty. - Może będę dalej to robił. Tradycja i te sprawy.

- To w pewien sposób miłe, że ciągle jesteś koło mnie. Nie chcę żebyś wracał na trasę.

- Myślałem, że jedziesz ze mną? - Spytał, marszcząc brwi. - Przynajmniej na tę europejską część, tak?

Podmuchałam swoja kawę, by ją ochłodzić. - Jasne. Ale potem będę musiała zrobić te rzeczy związane z filmem, promocję i te sprawy, sama nawet nie wiem. Myślę, że będę trochę podróżować robiąc wywiady i tym podobne.

- Boże. - Wymamrotał Harry, wzdychając dramatycznie. - I będziemy musieli znaleźć jakąś opiekunkę dla Finna. To całe prawdziwe bycie w związku jest ciężkie.

Prawie zadławiłam się moim krakersem, gdy wybuchnęłam śmiechem. Skończyliśmy rozmawiając o czymś i o niczym, zaczynając od jego rodziny (którą musieliśmy jakoś wpasować w nasze grafiki, żeby nas odwiedzili) przez następny tatuaż, który chciał sobie zrobić, a kończąc na jakiś starych historiach, których nigdy wcześniej sobie nie opowiadaliśmy.

To było miłe, siedzieć tak sobie i odpoczywać, miła odmiana nie posiadania planów, zero wywiadów, spotkań, żadnego koncertu na stadionie za parę godzin. Obydwoje wiedzieliśmy, że to nie będzie trwało wiecznie - mieliśmy lot do Londynu za zaledwie parę dni - ale teraz, to było miłe. To było właśnie to, czego potrzebowaliśmy.

***

Spędzaliśmy ten dzień, robiąc to, co robiliśmy przez ostatni tydzień naszej przerwy, ale w jakiś sposób dzisiaj było inaczej. Jakoś, bawienie się z Finnem na zewnątrz i jedzenie lunchu na zewnętrznym tarasie i zasypianie, podczas oglądania starych odcinków Spongeboba, było o wiele lepsze.

Wiedziałam, że to śmieszne, bo pomiędzy nami już od dawna było prawdziwie i naprawdę nie powinnam czuć zbyt dużej różnicy. Ale to było tak, jakby ogromny ciężar został ściągnięty z naszych ramion i nie było nic innego, o co mogliśmy się martwić oprócz faktu, że mieliśmy siebie nawzajem.

Dla Harry'ego, oznaczało to, dokumentowanie każdego możliwego momentu zdjęciem. Zrobił miliony zdjęć mnie robiącej kompletnie nic, potem nas razem, a potem jeszcze więcej naszej dwójki i Finna, dopóki na jego telefonie nie zaczynało brakować miejsca z powodu takiej ogromnej ilości. A potem wyciągnął swoje starego Polaroida.

- Kurwa. - Powiedział, siadając na kanapie, marszcząc się, telefon i wydrukowane zdjęcia rozproszone były przed nim. Finn wskoczył na niego i wtulił się w jego bok. - Jak niby mam wybrać, które wstawić na Instagrama?

A dla mnie, oznaczało to, że jedyną istniejącą dla mnie rzeczą był Harry. Zauważyłam, że ciągle go dotykałam, patrzyłam na niego, całowałam. Nie mogłam nacieszyć się faktem, że zaszliśmy tak daleko i od teraz, będzie tylko lepiej.

Gdy w końcu nasza rezerwacja kolacji zaczynała się zbliżać, obydwoje byliśmy praktycznie pijani z miłości i cali pokryci jeszcze świeżymi malinkami. Harry ciągle utrzymywał, że powinniśmy naprawdę wstać z kanapy i pójść ubrać się na kolację, ale ja nie widziałam w tym sensu, skoro mogłam ciągle być z nim i zostać w piżamie.

- Aud. - Błagał, bezradnie popychając mnie. - No chodź, musimy to zrobić.

Jęknęłam w jego ramię. - Ale możemy po prostu zostać tutaj i się poprzytulać. Nie będziemy mogli przytulać się w restauracji.

- Ale ja chce iść na prawdziwą - prawdziwą randkę. - Powiedział. Praktycznie słyszałam skargę w jego głosie i wiedziałam, że jeśli na niego popatrzę, będzie miał szeroko otwarte oczy i jego różowa, dolna warga będzie odrobinę wysunięta, a ja nigdy nie będę w stanie mu się oprzeć. - Nie mogę odwołać naszej rezerwacji. To byłoby niegrzeczne.

- Nienawidzę, jak jesteś mądry i słodki. - Prychnęłam. Jednak, wstałam z niego, mamrocząc coś pod nosem i podając mu rękę. Rzucił mi lekko pewny siebie uśmieszek, gdy wstał zaraz po mnie, oczywiście zadowolony z siebie. - Chodźmy na naszą prawdziwą - prawdziwą randkę, Harry Styles.

Harry wyszczerzył się. - W końcu.

***

Pomimo faktu, że nie chciałam wychodzić z domu, bo to oznaczało, że będę musiała przestać dotykać tak często Harry'ego, on uczynił, że było to tego warte. Było warte tego, że kazał nam ubrać się, jak najlepiej było to możliwe. Spowodował, że było tego warte, gdy podał mi kwiatki, gdy wychodziliśmy przez drzwi.

Było tego warte, dlatego, że zamówił najdroższe wino, ponieważ najzwyczajniej mógł, i gdy skrzyżował moje kostki ze swoimi pod stołem i kiedy zażądał, że będziemy dzielić jeden deser ponieważ "to jest najbardziej romantyczna rzecz, o jakiej mogłem pomyśleć na naszej prawdziwej - prawdziwej randce."

Było tego warte, gdy kelnerka podeszła nerwowo do naszego stolika, z nisko pochyloną głową i ostrzegła nas przed tłumem paparazzich czekających na nas na zewnątrz restauracji. - Hm. - Harry powiedział, uśmiechając się do mnie z drugiej strony stolika. - Sądzę, że czas na show time, Aud.

Odchyliłam swoją głowę w śmiechu, lekko oszołomiona winem. - Show time.

Było tego warte, bo gdy wychodziliśmy ręka w rękę z restauracji, przepychając się przez aparaty, to nie było na pokaz. Od teraz, będzie tylko ja i Harry i miłość, która połączyła ten nasz kontraktowy związek.

Popatrzyłam na niego, gdy w końcu weszliśmy do auta. Harry śmiał się, pojedyncze loki spadały na jego czoło, dołeczki pokazywały się, a policzki miał zarumienione z powodu wina i rozbawienia. On był jednym, który uczynił, że cała ta sytuacja była tego warta.

Wszystko, od początku do końca, dobre i złe, prawdziwe i nie, było tego warte.

KONIEC.
_______________________________________________
OMG! no to tyle. Koniec. Jeny, jakoś to do mnie nie dociera. Pamiętam, jak jeszcze niedawno wchodziłam na wattpada, żeby czegoś fajnego poszukać...
Widzimy się jeszcze ostatni raz, w epilogu, ale jeny... smutno mi.

#muchlove N.

Do wtorku xx

16 komentarzy:

  1. Mi też jest smutno :'(. Świetnie opowiadanie a Ty je tłumaczyłaś genialnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. :o :0 :0 :0 :0 :0
    <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ommggg <3 To nie moze byc kooniec! :O

    Jejku tak strasznie, strasznie, bardzo, bardzo ci dziekuje za twoją wytrwałość i poświęcenie (bo tak to sie chyba nazywa jak pewna wspaniala osoba poświęca swój czas to make my days happier than ever ^^) .


    Z calego serca dziękuję Ci za to że mialam i mam bardzo ciężki okres w życiu przez calego tego bloga , a to opowiadanie sprawialo ze na moją twarz wtargnął nawet nie cień tylko szeroki usmiech!
    Podziękuj tez dziewczynie która go napisala!

    Dziekuje Wam! Pozdrawiam ;*

    PS. Moze następne opowiadanie? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. db, że koniec. Omijałaś to co najfajniejsze
    czytałam do końca, bo liczyłam na jakąś zmiane. Ale jednak nie.
    Ten sam monotonny blog. ;)
    Powodzennia na przyszłość ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. NIE WIERZĘ ! Utonę w morzu czekolady ;-; To nie może być prawda, jak to koniec Role Play ;( Moje życie straci sens :oo :(( NIEEEEE ;(
    Masz zamiar tłumaczyć coś jeszcze po tym epilogu RP :( ?? xx

    OdpowiedzUsuń
  6. To ff jest takie świetne ! ♥ Szkoda, że już koniec ;c

    OdpowiedzUsuń
  7. jak to koniec ;o nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee ;((((((((((((((((( jaki piękny rozdział <3 kochana dziękuje, że tłumaczyłaś i wytrzymałaś to wszystko :**

    OdpowiedzUsuń
  8. jak to koniec, nieeee:( kocham cie za to tlumaczenie /suprari

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak to ?! Tak szybko ?! Nieeeeeee :c nie chce żeby te ff się skończył !

    Rozdział był cudowny :3 taki słodki i prawdziwy haha miło się go czytało a banan ani na chwilę nie chciał mi zająć z twarzy xd

    Dziękuję że tłumaczysz to dla nas :) jesteś wielka xx ily

    @himyliam

    OdpowiedzUsuń
  10. jezu nawet nie potrafię wyrazić słowami tego co teraz czuję
    takie piękne ff i już koniec, zaraz się rozpłaczę
    jest to jedno z moich ulubionych ff i będzie mi go bardzo brakować
    szkoda, że nie będzie 2 części, ale cóż rozstania są trudne ;(

    OdpowiedzUsuń
  11. Naprawdę, ale to naprawdę piękny i szczęśliwy rozdział :)
    W ogóle zapomniałam, że to przedostatni rozdział xd Czytam, czytam, a tu nagle na końcu napis "KONIEC" a ja takie zdziwienie ;o Kurcze :<
    Jest mi strasznie smutno... :( Jeszcze tylko epilog i koniec... Niee ;c
    @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham cię kobieto.
    Będę tęsknic za tym blogiem.
    Jeśli będziesz jeszcze coś tłumaczyć to napisz.
    Z chęcią poczytam :D
    Twoja kochana Anna <3

    OdpowiedzUsuń
  13. O Boszzzzz. OMG. WTH?. WTF? i takie tam . Jest mi piekielnie smutno
    KC

    OdpowiedzUsuń
  14. "Koniec" kur*a to było jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam.

    OdpowiedzUsuń