Audrey's POV:
- Kochanie.
- Kochanie.
Przewróciłam się i zakryłam głowę kołdrą w odpowiedzi. Czułam nieobecność ciała Harry'ego przy moim boku, gdy się poruszyłam.
- Kochanie.
- O mój boże, czego chcesz?! - Krzyknęłam, siadając i zrzucając z siebie kołdrę. Popatrzyłam na Harry'ego, który spuścił głowę pod moim spojrzeniem, uśmiechając się nieśmiało.
- Wychodzę. Wrócę gdzieś za godzinę. Chciałem cię pocałować na pożegnanie.
- To jest całkowicie niedorzeczne. Jest cholera szósta rano. - Wysyczałam. Harry przygryzł swoją wargę, starając się powstrzymać uśmiech. Jego oczy lśniły jasno.
- Więc to oznacza, że nie dostanę buziaka? - Spytał bezczelnie. W odpowiedzi zepchnęłam go z łóżka. Uderzył w podłogę z głuchym odgłosem, a ja położyłam się na łóżku, ostrożnie obserwując go kątem oka.
Jego niechlujne loki wyłoniły się zza łóżka, zaraz po nich zobaczyłam jego szmaragdowe oczy. A potem jego czerwone usta ułożone w mały uśmieszek. Bez żadnego ostrzeżenia, pochylił się do mnie i przycisnął swoje usta do moich, odsuwając się, zanim w ogóle mogłam zareagować i pobiegł do drzwi. Słabo rzuciłam za nim poduszką.
Słyszałam, jak drzwi wejściowe się zamknęły, więc z powrotem zasnęłam. Następnym razem, gdy się przebudziłam, na zewnątrz było o wiele jaśniej. Czułam zapach gotującego się jedzenia i słyszałam śmiechy dobiegające z kuchni. Włożyłam na siebie jakieś spodnie i poszłam za swoim zmysłem węchu.
Olivia, Harry i Jake siedzieli przy kuchennym stole. Na samym środku stał piękny bukiet stokrotek. Wszyscy sączyli kawę i jedli pączki. Skrzywiłam się i usiadłam koło nich, chwytając cztery pączki dla siebie.
- Dzięki za zaproszenie. - Wymamrotałam. Harry zaśmiał się i wstał, by nalać mi filiżankę kawy.
- Nie chciałem cię budzić. - Wytłumaczył, gdy podawał mi parujący kubek. - Przyniosłem pączki i kawę. I kwiatki, bo jestem miły.
- Ale nie miałeś żadnego problemu z obudzeniem mnie o szóstej rano, bo chciałeś buziaka na pożegnanie? - Wysyczałam. Olivia wybuchnęła śmiechem, a Jake zaraz do niej dołączył. Harry spłonął rumieńcem.
- To kompletnie coś innego. - Bronił się. Przewróciłam oczami i wgryzłam się w moje pączka w odpowiedzi, delektując się słodkością w mojej buzi.
- Więc myślałam, że może poszlibyśmy dzisiaj na plażę. - Wcięła się Olivia. - Jake nas zaprasza.
- Super. - Jęknął Harry. - To brzmi świetnie.
Zmarszczyłam brwi. - Przepraszam, że wyrwę cię z twojej bańki, ale pamiętasz, ze mamy coś dzisiaj do zrobienia?
- Co? - Jęknął.
Kątem oka popatrzyłam na Jake'a. - Uh, mieliśmy dzisiaj spotkać się z naszą przyjaciółką, Annie. Pamiętasz?
- Kurwa. - Jęknął Harry, chowając swoją głowę w dłonie. Jake rzucił mu dziwne spojrzenie. A ja kopnęłam go pod stołem, więc niezbyt chętnie uniósł swoją głowę. - To znaczy, naprawdę chciałem iść dzisiaj na plażę.
Skończyliśmy nasze śniadanie, a potem pożegnaliśmy się z Olivią i Jake'iem, zanim udaliśmy się do mojego pokoju, by się przygotować. Spotkanie miało odbyć się za trzydzieści minut, a my ciągle nie mieliśmy pojęcia o co chodziło. Na dodatek musieliśmy jeszcze zatrzymać się pod domem Harry'ego, by mógł się przebrać.
Włożyłam na siebie czarny top i dziurawe jeansy, dobierając do tego czarne vansy. Zarzuciłam na swoją szyję dzianinowy szalik i przeczesałam włosy, zanim wyszliśmy. Czekałam na zewnątrz domu Harry'ego, gdy wrócił parę minut później w czystych jeansach i zwykłej koszulce.
Gdy podjechaliśmy pod budynek Modest! Management, czekali już tam paparazzi.
- Musieli im powiedzieć, że będziemy tutaj. - Jęknął, gdy parkował. Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę wejścia. Wszyscy wołali nasze imiona, ale zignorowaliśmy ich.
Wpisaliśmy się na listę w recepcji i czekaliśmy, aż nasze imiona zostaną wywołane. Harry chwycił moją dłoń, gdy obydwoje uderzaliśmy niecierpliwie stopami w podłogę. - Jak myślisz, czego chcą? - Spytał.
Żułam wargę, gdy myślałam. - Myślisz, że się dowiedzieli, że rzeczywiście jesteśmy razem?
Pokręcił głową. - Nie ma szans. Jedyni, którzy o tym wiedzą to Liv i chłopcy, a oni na pewno by tego nie powiedzieli.
- Może chcą nas po prostu sprawdzić. - Próbowałam, jednak on pokręcił głową.
- Nie chcą "nas tylko sprawdzić". Chcą czegoś. Albo chcą, żebyśmy coś zrobili.
Skinęłam głową, zacieśniając uścisk na jego dłoni. A on uspokajająco wodził po niej kciukiem. To trochę mnie uspokoiło. W końcu nasze imiona zostały wywołane. Podskoczyliśmy i poszliśmy za kobietą do pokoju.
Annie i Simon czekali na nas, siedząc po jednej stronie stołu. Ich oczy zamigotały, gdy zobaczyli nasze splecione dłonie, więc szybko wyswobodziłam się z uścisku, Harry rzucił mi dziwne spojrzenie kątem oka, ale nic nie powiedział. Byliśmy do tego tak bardzo przyzwyczajeni, że czułam się dziwnie, nie mogąc tego robić.
Usiadłam na rogu mojego krzesła. A Harry usiadł koło mnie, od razu pochylając się do przodu, opierając się na swoich łokciach. - Przejdźmy od razu do rzeczy. Dlaczego tutaj jesteśmy? - Warknął. Ścisnęłam jego kolano pod stołem.
Annie uniosła swoją brew. - Ciebie też miło widzieć, Harry. Audrey, jak się czujesz?
- Dobrze, dziękuję. - Pisnęłam. Oczy Harry'ego wwiercały się w mój bok. A ja unikałam jego spojrzenia.
- Cóż, tak jak chce Harry, przejdźmy do rzeczy. - Wciął się Simon. Wstrzymałam oddech, gdy przesunął w naszą stronę jakieś papiery. - Najwyższy czas, żebyście razem zamieszkali.
Moje usta otworzyły się, a ja odwróciłam się by popatrzeć na Harry'ego. Jego twarz wyrażała te same uczucia, co moja, jego oczy były otarte w szoku. Patrzył na mnie, otwierając i zamykając swoją buzię, jakby chciał coś powiedzieć. W końcu zmusiłam siebie do wydobycia paru słów.
- Co do? To z-znaczy dobrze, co? Nie. Kurwa nie. - Wydusiłam z siebie, kręcąc głową.
Annie i Simon wyglądali na rozbawionych. - To nie podlega dyskusji.
- Jak cholera jasne nie podlega. - Krzyknął nagle Harry, gdy w końcu znalazł słowa. - Nie ma szans, że ze sobą zamieszkamy. To jakieś szaleństwo. Jesteśmy ze sobą zaledwie cztery miesiące.
- Tak, a ludzie was kochają. To tylko umocni wasz związek. - Wytłumaczył Simon.
- Ale ja mieszkam z chłopcami. - Próbował dalej.
- Tak, na razie. Ale gdy trasa się skończy, Niall z powrotem na trochę wróci do Irlandii, a reszta chłopaków wróci do domu albo do swoich dziewczyn. Ciągle będziesz miał tutaj dom z chłopakami, gdy oni tu będą, a ty będziesz chciał ich odwiedzić. Ale ty i Audrey będziecie mieli swój osobny także w LA.
- To jest pierdolone szaleństwo. To wszystko jest za wcześnie. Ludzie pomyślą, że to za wcześnie. - Błagałam. To było za wcześnie dla naszego związku. Byliśmy ze sobą nie cały miesiąc. To wszystko zniszczy. Myślałam w duchu. Odwróciłam się do Harry'ego, szukając pomocy.
Leżał oparty na swoich krześle, bawiąc się swoimi ustami, co robił zawsze, gdy był zdenerwowany. - Powiedz im Harry! Fani oszaleją.
Delikatnie pokręcił głową. Zamurowało mnie, a Annie uśmiechnęła się triumfalnie.
- Obydwoje macie ponad dwadzieścia lat. Jesteście dorośli. To kolejny krok w waszym udawanym związku. - Oznajmiła Annie. A ja ciągle byłam w szoku. - Gdy Harry wróci z trasy, zaczniecie szukać domu. Niedługo przyślemy wam więcej szczegółów, o tym, jak macie to ogłosić. A teraz jesteście wolni.
- Nie! Jestem stanowczo przeciwna. Nie zrobię tego. Nie ma... - Krzyczałam. Ale nagle urwałam, gdy Harry kazał mi wstać i szybko zaczął wypychać mnie za drzwi. Szliśmy w stronę auta, a paparazzi krzyczeli dookoła.
- Kluczyki. - Zażądał. Podałam mu je w ciszy. Jechał szybko ulicami LA, a jego kostki były białe, gdy zaciskał dłonie na kierownicy, tak mocno jak swoją szczękę. Wyglądałam przez okno. Żadne z nas się nie odzywało.
Podjechaliśmy pod moje mieszkanie, a ja poszłam za nim do środka. Gdy tylko zamknął za nami drzwi, zaczęłam krzyczeć.
- Co się dzieje do cholery?! Myślałam, że to ja jestem tym spokojnym typem. Że to ty będziesz krzyczeć i mówić, że nie ma żadnej pieprzonej mowy, że to zrobimy! Jezu, Harry. Nie możemy razem zamieszkać!
Harry westchnął i usiadł na stole, chowając głowę w dłoniach. Usiadłam koło niego, czekając na odpowiedź.
- Aud, oboje jesteśmy związani kontraktem. - Wymamrotał.
- O czym ty mówisz? - Zamurowało mnie, nie wierząc, w to co właśnie powiedział.
Popatrzył na mnie, a jego oczy były pełne smutku. - Powiedziałem, pieprzyć to. Kocham cię, a ty kochasz mnie. Tak, to za wcześnie dla nas. Ale musimy to zrobić, więc...
- Harry...
- Zamknij się, Audrey. - Jęknął. - Bądź moją pierdoloną, prawdziwą dziewczyną i zamieszkaj ze mną. Pomyślimy nad tym kiedy indziej. Jeśli to zadziała, super. Jeśli to zniszczy nasz związek, wtedy najprawdopodobniej i tak by się skończył, tylko z innego powodu. Po prostu to zróbmy.
- Jesteś szalony.
- Czy to nie jest część bycia moją dziewczyną? - Prychnął. Zacisnęłam usta i rzuciłam mu gromkie spojrzenie. Jego dołeczki zaczęły się pokazywać, gdy jego uśmiech powoli rósł. - Biorę to, jako tak.
- Nie po...
- Powtórzę jeszcze raz, zamknij się. - Zażądał. Skrzyżowałem ramiona na piersi, prychając. - To ty i ja. Zróbmy to. Kupmy dom i róbmy razem zakupy. Budźmy się każdego ranka koło siebie. Pieprzyć to, kupmy sobie psa albo coś. Zróbmy to.
- Okej. - Odpowiedziałam, nie wierząc, że pozwoliłam tym słowom wypłynąć ze sowich ust.
- Okej?
- Okej. - Potwierdziłam. Ucieszył się i wyciągnął do mnie ręce, sadzając mnie na swoich kolanach i wtulając się w moją szyję. Westchnęłam, gdy zaczął całować linię mojej szczęki. Nagle zatrzymał się przy moim uchu. Poczułam jego gorący oddech i wzdrygnęłam się, ale on trzymał mnie mocno.
- Poradzimy sobie z tym. - Wymamrotał.
__________________________________________________
Hej ;)Wieczorna wena to jest jednak to ;D Pojawiam się wcześniej, chociaż już jest późno ;D
Zamieszkanie razem? No ja nie wiem, czy to jest dobry pomysł....
Dobra ja zmykam do kolejnych odcinków TW, a Wy piszcie mi, co o tym wszystkim sądzicie! ;)
Następny pojawi się w sobotę! ;)
#muchlove N.
Ale się namieszało. Już się bałam, ze każą im zakończyć ten "udawany" związek, a tu proszę jaka niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńJa też w sumie tak myślalam :D I całe szczęście że to się nie sprawdziło !!
UsuńNa początku był strach ale w sumie skończyło się dobrze hdhshehshshsbshdhehdhrhdh słodziaki :3 do następnego x
OdpowiedzUsuń@himyliam
boję się tego wspólnego mieszkania.....uwielbiam jak masz taką wene hehehe ;p
OdpowiedzUsuńo boże to genialnie ! że razem zamieszkają ! ferfnrkiew jaram się ale fajnie :)
OdpowiedzUsuńNawet ciekawy pomysł z tym psem.............hahhah dobra rozdział suuuper:*
OdpowiedzUsuńkocham
OdpowiedzUsuńJa chce psa *.*
OdpowiedzUsuńHihi a nie mówiłam że kocham twoją wenę ?
/Madzik
Fajnie, że razem zamieszkają, ale obawiam się że to może zniszczyć ich relację. Że będą więcej się kłócić :cc
OdpowiedzUsuńAle rozdział świetny, na prawdę :) Czekam na next xx
Późno ? ahh
OdpowiedzUsuńjednak się opłacało nie iśc spać <3
uhuhuhu oby nie wpadli <3
vfbhhbh *.* ciekawi mnie jak rozegra się sprawa z tym domem i co z Austinem xD a gadka Harry'ego najlepsza <3
OdpowiedzUsuńAwws świetny :D
OdpowiedzUsuńwow, ale sobie wymyślili
OdpowiedzUsuńjuż myślałam, że Anne będzie się czepiać o ich złączone ręce, ale nie uf
ciekawe jak im pójdzie ta przeprowadzka lmao
@bizzlethis
Bałam aię trochee na początku.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak się to dalej potoczy.
Awwwww 😍
OdpowiedzUsuńAwww....<333 To takie słodkie :* ~Justyna :**
OdpowiedzUsuńAwww 💗
OdpowiedzUsuń