czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 68.

Audrey's POV:

- Harry, widziałeś tę białą sukienkę? - Krzyknęłam spod szafy, przy której stałam, maniakalnie przeszukując wiszące rzeczy. - Tę którą kupiłam, jakieś trzy dni temu, jak byliśmy na zakupach?

- Nie mam pojęcia o której mówisz, Aud! - Odkrzyknął.

- Ta, której nie pozwoliłeś mi nosić w miejscach publicznych?

Głowa Harry'ego wyskoczyła zza rogu z nieśmiałym uśmiechem. - Ta z wycięciami po bokach?

- Tak. - Jęknęłam na mojego cholernie uroczego chłopaka, który teraz chwiał się na czubkach swoich pięt, do przodu i do tyłu. - Właśnie ta.

- Nie widziałem jej! - Powiedział, trochę za szybko, zanim szybko wyleciał z pokoju. Jęknęłam w złości i zaczęłam go gonić, biegnąc wzdłuż korytarza, a on schował się w swoim muzycznym pokoju i zatrzasnął mi drzwi przed nosem.

Zaczęłam wściekle do niego pukać. - Harry! Oddaj mi tę sukienkę, w tej chwili! Muszę ją założyć na tę imprezę promocyjną!

- Nie możesz nosić tej sukienki w miejscach publicznych! - Krzyknął z drugiej strony. - Ona jest, cholernie seksowna, więc ci nie pozwalam!

- Byłeś ze mną, gdy ją kupowałam! Więc miałeś swoją szansę by mnie powstrzymać!

- Cholera, po prostu chciałem żebyś nosiła ją po domu albo coś! Nie na jakąś pierdoloną imprezę, gdzie każda osoba będzie się ciągle w ciebie wgapiać przez jakieś cztery godziny! Nie pozwolę na to, Aud!

Z ostatnim uderzeniem złości w drzwi, odeszłam od nich i wróciłam do sypialni, gdzie ponownie zaczęłam przeglądać stroje, próbując wybrać, co mam zamiast tego ubrać. Znając Harry'ego, sukienka najprawdopodobniej byłą zamknięta razem z nim w pokoju.

Po dziesięciu minutach, znalazłam prostą, niebieską sukienką do założenia, zamiast tego białej, którą chował Harry. Gdy skończyłam przygotowania, wyszłam z pokoju, by zobaczyć Harry'ego trzymającego moją sukienkę z nieśmiałym uśmiechem.

- Możesz ją założyć. Jeśli tylko będę mógł iść z tobą.

Zwęziłam swoje brązowe oczy. - Przecież cię tam stratują. To będzie w centrum handlowym.

- Mogę się schować?

Pocierając twarz dłońmi, myślałam nad moimi opcjami. Mogłam ubrać tę niebieską sukienką, której za bardzo nie lubiłam i nie brać ze sobą Harry'ego, albo mogłam ubrać sukienkę, którą chciałam /i/ mieć ze sobą Harry'ego. To raczej nie był trudny wybór.

- Dawaj mi tę sukienkę. - Wymamrotałam.

Ucieszył się triumfalnie i zaczął okropnie tańczyć z radości, tak jak zazwyczaj, gdy wyszedł z pokoju. Ściągnęłam niebieską sukienkę i założyłam tę, której założeniem ekscytowałam się prawie od tygodnia, poprawiając swój makijaż, który już trochę się rozmazał, a potem pobiegłam do głównej części naszego domu.

Harry leżał na kanapie z Finnem na swojej piersi; szczeniaczek dziko lizał jego twarz, gdy mój chłopak śmiał się i drapał go. To był jeden z najbardziej uroczych obrazków, jakie widziałam i nie mogłam nic poradzić na to, że chwilę potem przeskoczyłam przez kanapę, by do nich dołączyć.

- Uważaj na Finna! - Krzyknął Harry, gdy zsunęłam się z niej, przyciągnął szczeniaka bliżej do siebie i wyciągnął do mnie swoje wielkie ramię. Wtuliłam się w jego pierś i zaczęłam drapać naszego rozpieszczonego szczeniaka za uchem drugą ręką.

- Nigdy nie skrzywdziłabym naszego maluszka. - Zagruchałam. - Popatrz na tę uroczą mordkę.

- Mogę go wziąć na to spotkanie? - Spytał Harry, patrząc na mnie z bezczelnym uśmiechem i otrzymując ode mnie prztyczek w czubek nosa.

- To jest centrum handlowe, Harry. Nie park dla psów.

Z zrzędliwą miną, pocałował mnie prosto w twarz, usiadł i zszedł z kanapy, by wsadzić Finna do jego boksu. Potem chwycił kluczyki i wyszliśmy przez drzwi, kierując się na imprezę.

- Po co w ogóle to spotkanie? - Spytał, gdy odpalił Range Rovera.

- No nie wiem, może dlatego, że film wychodzi za jakiś miesiąc?

- Miesiąc?! - Wydyszał. - To przecież, to, niedługo!

- Tak, Harry. Bardzo niedługo.

Zmarszczył swoje brwi w koncentracji, gdy prowadził. - Będę w trasie za miesiąc.

- Nie przypominaj mi. - Wymamrotałam.

Wziął moją dłoń w pocieszający sposób, rysując kojące kółka swoimi kciukami, gdy prowadził drugą ręką. Centrum handlowe było tylko kilka minut od nas, ale z powodu ruchu ulicznego w LA zajęło nam prawie czterdzieści pięć minut, by się tam dostać. Gdy dojechaliśmy, Harry założył kapelusz na swoje loki i wsunął okulary przeciwsłoneczne.

- Potrafisz powiedzieć, kim jestem?

Uniosłam brew. - Tak, ale to raczej z powodu, że budzę się koło ciebie każdego ranka. Najprawdopodobniej ci się uda zostać nierozpoznanym.

- Wiedziałem. - Powiedział dumnie, otwierając drzwi jedną ręką. Poszliśmy w kierunku wejścia centrum handlowego, gdzie już zebrała się reszta obsady. Wszyscy już tam byli, zanim przyjechaliśmy, biegając dookoła i podpisując plakaty, które leżały na wielkiej stercie.

Gdy weszliśmy, Harry przyciągnął mnie bliżej do swojego boku, mamrocząc coś do siebie o "pierdolonej sukience" i rzucając groźne spojrzenie każdemu, kto ośmielił się na mnie spojrzeć. Walnęłam go w bok i wyswobodziłam się z jego objęć.

- Uspokój się. - Prychnęłam. - Wyglądasz, jak jakiś psychopata.

Zaczął wściekle wymachiwać rękoma. - Bo ty... ty wyglądasz... wyglądasz właśnie tak!

- Tak, ale to ty jesteś jedynym, który może ściągnąć ze mnie tę sukienkę na koniec dnia.

Jego usta wygięły się w bezczelnym uśmiechu na samą myśl o tym, i nagle zaczął wyglądać na zadowolonego tylko trzymając moją rękę i składając pocałunki na moim ramieniu, gdy zatrzymałam się by porozmawiać z ludźmi, którzy dawali mi potrzebne wskazówki.


Odwróciłam się, szukając podobnych czarnych włosów, które należały do mojej siostry, zanim odwróciłam się do Harry'ego. - Widziałeś Lydię? Już powinna tutaj być.

- Nie. Prawdopodobnie - Lydia!

Moja siostra podbiegła do mnie, otaczając mnie w mocnym uścisku, zanim odwróciła się do Harry'ego. - Mam cię przytulić? Czuję się dziwnie, bo tak naprawdę cię nie znam. Ale domyślam się, że jesteś przyzwyczajony do przytulania przypadkowych dziewczyn.

Wybuchnął śmiechem i otworzył swoje ramiona do uścisku. - Myślę, że nasza znajomość jest już na poziomie przytulania, Lydia.

- Co wasza dwójka będzie robić, gdy ja będę podpisywała te gówna przez jakieś cztery godziny? - Spytałam, uśmiechając się na widok ich razem.

Harry wzruszył ramionami i popatrzył na moją siostrę. - Bo ja wiem. Może zakupy?

- Jak dla mnie brzmi świetnie. - Zaćwierkała.

Zaczęli rozmawiać o sklepach, do których chcieli pójść, gdy dziewczyna poprawiała mi makijaż, aplikując również parę kosmetyków podnoszących moje włosy, zanim wysłała mnie na miejsce. Wślizgnęłam się do grupy ludzi, podchodząc do Austina.

Nasz PR-owiec mówił nam, co mamy robić, chodziło tylko o podpisywanie paru rzeczy, a potem odpowiadanie na pytania o filmie, który niedługo wejdzie do kin. Nie pozwalał nam podawać jakichkolwiek spojlerów, ale na wszystko inne mieliśmy odpowiadać.

Niedługo potem, całowałam Harry'ego i moją siostrę na pożegnanie, zostawiając ich, gdy będą robić nie wiadomo co, gdy ja wsunęłam się na moje miejsce pomiędzy Austinem, a Jennifer za stołem. Swoje miejsca właśnie zajmowała prasa, a fani stali za barierkami czekając na swoją kolej.

Gdy zaczęliśmy odpowiadać na pytania, zaczęłam się trochę denerwować. Harry i moja siostra byli bardzo podobni, obydwoje łobuzerscy i zawsze chcieli by wszystko było jeszcze bardziej zabawne. Moja siostra zapewne śmieje się również z jego głupich żartów. Prawdopodobnie skończą robiąc coś głupiego i wszyscy ich zauważą.

- Pani Benton, jaka jest twoja ulubiona scena filmu? - Krzyknął mężczyzna z pierwszego rzędu, wyciągając mnie ze swoich myśli.

- Uhm, scena pościgu była naprawdę fajna. - Zauważyłam. - Bardzo intensywna i naładowana akcją. Myślę, że wszyscy się zgodzimy, że ta scena była naprawdę świetna.

- A co ze sceną, gdy całowałaś się z Austinem?

Zaśmiałam się cicho i nerwowo, gdy on czekał. - Uhm... ta scena jest po prostu taka, jaka powinna być scena pocałunku.

- Kto lepiej całuje, Harry czy Austin?

W tym momencie, moja twarz zaczerwieniła się na zadane pytanie, i fakt, że Austin dźgnął mój bok i chichotał histerycznie nie było zbyt pomocne. Kopnęłam go pod stołem, gdy zaczęłam grzebać się z odpowiedzią.

Ale zanim mogłam odpowiedzieć, usłyszałam głęboki głos w akompaniampecnie piskliwego głosu młodej dziewczyny dobiegający z tyłu tłumu. - LEPIEJ POWIEDZ HARRY!

Potem Lydia i Harry wybuchnęli śmiechem i zaczęli uciekać z tłumu ludzi, który teraz wpatrywali się w nich, najprawdopodobniej Harry chciał uniknąć prześladowania dziewczyn, które zaraz się zaczną. Schowałam głowę w swoje ręce i próbowałam stłumić śmiech, który wyleciał niekontrolowanie z moich ust.

Nie mogłem oczekiwać niczego innego od nich, naprawdę. Pytania padały dalej po tym małym wypadku, minęła godzina, a potem zaczęliśmy podpisywać różne rzeczy. Każdy fan dawał mi zdjęcie albo kawałek papieru do podpisana, zanim przechodził dalej do Austina.

Trzy godziny później, moja ręką była zdrętwiała i bolały mnie policzki od tego ciągłego uśmiechania się. Więc, tak bardzo jak kochałam rozmawiać ze wszystkimi, uderzenie ulgi przeleciało przeze mnie, gdy nasz PR-owiec wyszeptał w moje ucho, że zostało już tylko dziesięć minut.

Kolejna zdjęcie zostało ułożone na przeciwko mnie i zaczęłam je podpisywać, gdy ktoś zaczął mówić. - Nawet mnie nie rozpoznałaś, hih? - Spytał głęboki głos Harry'ego.

Popatrzyłam w górę, by zobaczyć, że ma na sobie baseballówkę, okulary przeciwsłoneczne i sztuczną brodę, która nawet odrobinę nie wyglądała na prawdziwą. - Naprawdę jesteś absurdalny. W tym momencie, zasługujesz na zadeptanie cię przez fanów.

- Nie prawda. - Wydął wargi. - Jestem kompletnie nierozpoznawalny.

- Wstrzymujesz kolejkę.

- Daj mi buzi.

Zmarszczyłam się. - Po pierwsze, właśnie masz na sobie przyklejaną brodę. I po drugie, wstrzymujesz kolejkę. Zejdź mi z oczu, Styles.

- Ugh, Aud, po prostu go pocałuj. - Jęknęła Lydia, wychylając się zza jego pleców z głupim uśmiechem. Pokręciłam głową na tę hałaśliwą parę stojąca przede mną, zanim pochyliła się do przodu, by pocałować jego policzek i pokazując im, by ruszyli dalej, Harry jęknął, gdy minął Austina.

Parę minut później podpisywanie się skończyło, a ja pobiegłam do pokoju, by zobaczyć niecierpliwie czekających na mnie Harry'ego i Lydię. Usiadłam na kanapie, a Austin zrobił to samo, jęknęłam cicho, prostując palce.

- Straciłam czucie w moich dłoniach. - Wymamrotałam.

Austin skinął głową w zrozumieniu. - Naprawdę myślę, że nie będę w stanie czegokolwiek ponownie napisać.

Narzekaliśmy na nasze obolałe dłonie, gdy staraliśmy się masować nasze kostki, a Harry podszedł do nas z kłopotliwym wyrazem twarzy i swoimi dłońmi schowanymi w kieszeniach swoich obcisłych jeansów.

Od razu wstałam i zaciągnęłam go do rogu pokoju; zawsze miał taki wyraz twarzy, gdy działo się coś złego. - Gdzie jest Lydia? Wszystko w porządku? - Wydyszałam.

Szybko skinął głową. - Tak, jest okej. W łazience, jak sądzę.

- Więc dlaczego wyglądasz na takiego zaniepokojonego?

- Management. - Wymamrotał. - Właśnie zadzwonili.

Jęknęłam i wsunęłam swoje ramiona pod jego brązową kurtkę, otaczając go w pasie, przyciągając go do mnie w mocnym, kojącym uścisku. Jego ramiona odruchowo mnie otoczyły i wędrował swoim dłońmi w górę i w dół moich pleców, uspokajając mnie. - Więc o co chodzi?

- Później, mamy mieć dzisiaj spotkanie.

- Po co? - Westchnęłam. - Co niby takiego zrobiliśmy?

- Lydia nie wiedziała, że nie powinna tego mówić. - Powiedział w moje włosy. Odsunęłam się od niego, patrząc na niego zakłopotana.

- Nie powinna mówić czego?

- Że naprawdę jesteśmy razem.

Prychnęłam i stanęłam na palach, by dać mu buziaka. -Więc dlaczego tak bardzo się martwisz? Myślałam, że i tak się już tego domyślili. Najprawdopodobniej się z tego cieszą.

Westchnął cicho, delikatnie odsuwając mnie i przebiegając dłońmi przez swoje włosy. - Nie, Aud. Właśnie z nimi rozmawiałem. Byli naprawdę kurewsko wkurzeni.
_________________________________________
Hej ;*
Wiem, że miało być wczoraj, ale nie dałam rady. Ostatnio dziwnie się czuję, ale tam...
Mam nadzieję, że następny uda się zgodnie z planem w sobotę ;)

#muchlove N.

20 komentarzy:

  1. wczoraj mial byc wiec ten ma byc jutro

    OdpowiedzUsuń
  2. JUTRO NASTĘPNY

    OdpowiedzUsuń
  3. wow *.* Super rozdział ;3 ~Justyna :**

    OdpowiedzUsuń
  4. OhMyWillHerondale26 czerwca 2014 18:16

    Ooo nie. Lydia, nie mogłaś siedzieć cicho?! Wiedziałam, że coś się spieprzy, było za dobrze! No cóż, chyba nie mogą zabronić Harry'emu być z Audrey, co nie? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lydia gadułka ;D No właśnie też mam taką nadzieję, że mu nie zabronią czy coś... Dziwne to..;c

      Usuń
  5. Świetny rozdział!. Kocham Cie za to ze tlumaczysz! ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. LoveMeLikeYouDo26 czerwca 2014 19:20

    Dziwnie się czujesz?? Mam nadzieję, że nie jesteś chora, a jak tak, to zdrowia życzę ;) rozdział świetny, zresztą jak zwykle. Nie do końca rozumiem, czemu Management się tak wkurzył... No, świetnie tłumaczysz , nic dodać, nic ująć. Do soboty ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej chodzi o psychiczne niz fizyczne bolączki, ale dziękuję ;**
      No nie? Ja też nie rozumiem. Przekonamy się w następnym, o co mi chodzi ;)

      Usuń
  7. Boooooskiii , ale ten management... :c

    OdpowiedzUsuń
  8. Ouu. Myślałam że się domyślili wcześniej.
    Czekam :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Nic się nie stało :) Obyś poczuła się lepiej xx
    Scena z sukienką >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> hahahahahahaha kocham XD
    Oh ten mangament ;/ zawsze wszystko psuje eh
    @himyliam

    OdpowiedzUsuń
  11. boję się tego spotkania, zresztą każdego z managementem ;/ Kochana mam nadzieję, że poczujesz się lepiej. Trzymaj się, buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Ajajaj będzie dym.
    ludzie ogarnijcie z tymi rozkazami.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ej, co sie dzieje ? ;)) mam nadzieje, ze juz wszystko okej ;)
    Cieszylabym sie, gdyby rozdzial byl jutro, ale jezeli nie dasz rady, to rozumiem ;>
    Rozdzial boski ^^ fajnie, ze Lydia dobrze sie dogaduje z Harry'm ;3
    Ciekawe co sie wydarzy u Managementu xd
    Czekam na nexta xx
    @sluumberr

    OdpowiedzUsuń
  14. 0.0 Jak to Modest! nieeeee :c
    Znowu się zacznie -_- po co Lidia się odzywała, echhh :/
    Mam nadzieję, że z tobą wszystko w porządku i czekam na kolejny rozdział ;)) xx

    OdpowiedzUsuń
  15. O matko oni są źli że są razem? ;<

    OdpowiedzUsuń